The Black Keys

The Black Keys

Dan Auerbach i Patrick Carney na pierwszy rzut oka pochodzą z dwóch różnych światów: ten pierwszy był kapitanem szkolnej drużyny, drugi outsiderem. Jednak muzycznie dobrali się idealnie i już od 18 lat tworzą blues-rockowy zespół The Black Keys. Poznajcie artystę tygodnia Radia LUZ.

Gdyby się zastanowić, określenie “blues rockowy” nie do końca oddaje sprawiedliwość duetowi z Ohio. Może i nie eksperymentują tak bardzo jak na przykład Beck, ale ich muzyka przeszła przez kilka faz od 2002 roku, gdy wydali debiutancki, mocno garażowy The Big Come Up. Rok później pojawiło się utrzymane w podobnej stylistyce Thickfreakness, ale już trzecim albumem, Rubber Factory, pokazali większą różnorodność i udowodnili, że niekoniecznie będą stałą muzyczną w stylu AC/DC. The Black Keys dostarczyli nam klasycznego bluesa na płycie Chulahoma, którą uczcili twórczość Juniora Kimborough, bogatych aranżacyjnie utworów na Attack and Release, czy psychodelii i indie rocka na Turn Blue.

Zespół zaczął zdobywać popularność właściwie już po premierze drugiego albumu, ale dotarcie na szczyt nie nastąpiło aż do 2010 roku. Wtedy właśnie ukazała się nagrodzona kilkoma Grammy płyta Brothers, która przyniosła im największy sukces komercyjny. Auerbach i Carney kontynuowali dobrą passę wydając kolejny album, El Camino, czyli wybuchową mieszankę rocka, bluesa i soulu. Klimat wydawnictwa doskonale oddaje singiel Lonely Boy, jeden z największych przebojów grupy. Fani pokochali nowe utwory – bilety na koncert w Madison Square Garden wyprzedały się w zaledwie 15 minut.

W 2015, po zakończeniu trasy promującej album Turn Blue, Auerbach i Carney postanowili zrobić sobie przerwę i zająć się solowymi projektami. Obaj czuli się zmęczeni podróżowaniem i monotonią. Brakowało im też tworzenia nowej muzyki, na co nie mogli znaleźć czasu przez kolejne koncerty. Powrócenie do współpracy zajęło im trzy lata, a stworzenie nowego albumu cztery miesiące. Okazało się, że wciąż jest między nimi muzyczna chemia. Teraz podzielili się z fanami jej owocem, czyli Let’s rock. Płyta została nagrana jedynie z udziałem wokalistek wspomagających – Leisy Hans i Ashley Wilcoxson. Choć wcześniej zdarzało im się współpracować na przykład z producentem Brianem Burtonem, tym razem panowie z The Black Keys powrócili do korzeni i wszystkim zajęli się sami.

W najbliższym czasie zespół będzie trochę trudniej zobaczyć; by uniknąć ponownego wypalenia, muzycy nie zagrają aż tylu koncertów, co kilka lat temu. Za to zapowiadają, że ich jakość będzie znacznie lepsza.
Let’s Rock ukazało się w czerwcu tego roku i jest, jak to określił Carney, “hołdem dla gitary elektrycznej”. Najlepszym dowodem na to są single Lo/hi, Eagle Birds i Go– koniecznie posłuchajcie.

 

Marta Łobażewicz