The Avalanches

The Avalanches

Specjaliści w samplowaniu, oraz w tworzenia błogich i beztroskich kompozycji, powracają w odświeżonej formie z albumem We Will Always Love You, nie tracąc przy tym uroku, jaki rzucili na słuchaczy 20 lat temu podczas premiery słynnego długogrającego debiutu Since I Left You.
The Avalanches artystą tygodnia w akademickim Radiu LUZ.

Powrót australijskiej grupy z nowym materiałem poraz kolejny powoduje duże poruszenie wśród słuchaczy. Nie bez powodu, ponieważ odejście od stricte samplowanych produkcji, a także znacznie bardziej współczesna estetyka materiału na We Will Always Love You nie jest do końca tym, do czego przyzwyczaili nas nas przez lata członkowie zespołu The Avalanches.

Dodatkową uwagę przykuwa rozmach nowego wydawnictwa, a dokładniej bogactwo zawartych na nim gości – począwszy od zasłużonych dla sceny nazwisk takich jak Johnny Marr, Mick Jones czy Tricky, skończywszy na młodszych artystach, którzy wyraźnie zarysowali się na scenie w ciągu ostatnich lat – Denzel Curry, Blood Orange, lub chociażby Jamie xx. Taka ilość featuringów wskazuje nie tylko na efektywność nowego materiału, ale dodatkowo podkreśla status, jaki przez lata zyskali The Avalanches wśród innych artystów.

Przy okazji wydania We Will Always Love You nie sposób pominąć faktu, iż 27 listopada tego roku minęło okrągłe 20 lat od wydania długogrającego debiutu zespołu. To właśnie dzięki Since I Left You The Avalanches na dobre wkradli się do świadomości słuchaczy. Z tej okazji warto wrócić pamięcią do premiery tego ikonicznego krążka. Rozpoczęła się ona hucznie się w listopadzie 2000 roku w Melbourne podczas boat party w licznym gronie patronatu australijskich i brytyjskich mediów. Za debiutancki krążek zespół zgarnął aż sześć prestiżowych nagród w kraju. Odbył również trzytygodniową trasę promocyjną na terenie Wielkiej Brytanii, która zasłynęła z dwóch powodów – niesamowitej energiczności występów oraz faktu, że jeden z członków zespołu Darren Seltmann połamał podczas dwóch różnych koncertów obie nogi.

Album zyskał bardzo duże uznanie wśród krytyków, czego przykładem może być wyróżnienie opiniotwórczego wówczas w Polsce miesięcznika Machina, który przyznał albumowi tytuł Typ Machiny, dodatkowo wskazując bardzo wysoką ocenę – 4 i pół klucza. W związku z premierą krążka powstały również dwa kreatywne klipy do utworów Since I Left You i Frontier Psychiatrist do dziś cieszące się rozpoznawalnością i wieloma nagrodami.

Wieloletni efekt intensywnego diggowania sampli i łączenia ich w bogate kolaże, zaowocował jednym z najwspanialszych dokonań współczesnej muzyki. Album Since I Left You to wielogodzinna podróż składająca się ze zlepku emocji, kreatywności, oraz niezliczonych odniesień muzycznych. Każdy moment na albumie to składowa wielu warstw dźwięków, wzajemnie się przenikających. Dzięki temu, z każdym ponownym odtworzeniem płyty, słuchacz może dostrzec coś wcześniej nieznanego. Takie rozwiązanie generuje wręcz surrealistyczne doświadczenie, ponieważ wszystkie utwory przepływają pomiędzy sobą niezwykle płynnie, zabierając w niepowtarzalną, a przede wszystkim radosną podróż po świecie muzyki.

Since I Left You jest albumem, którego etos twórczy skupiał się na uczuciu błogości i radości, jaką dało się wycisnąć z każdego ułamka dźwięku. Dla Robbiego Chatera ta potrzeba pozytywnego trybu pracy była uzasadniona uzależnieniem od alkoholu. Nałóg towarzyszył mu już od wieku piętnastu lat. Zanim ukończył dwudziesty pierwszy rok życia, problemy z odstawieniem stały się na tyle poważne, że skorzystał z pomocy oddziału intensywnej terapii. Jak wspominał Since I Left You miało premierę dwa lata później.

[…] Ogromne uczucie radości kryje się za tym albumem – ja w wieku 23 lat, tworzę muzykę i jestem po prostu szczęśliwy, że żyję.”

 

Na kolejny album Wildflower fani musieli czekać aż 16 lat, co spowodowało wzrost oczekiwań słuchaczy wobec kolejnego wydawnictwa, a w konsekwencji problematykę jego odbioru. Tegoroczny album odchodzi więc od stricte plunderfonicznej stylistyki, a powodem podjęcia takiej decyzji jest potrzeba całkowitej wolności twórczej zespołu.

Ta płyta nie brzmi dokładnie tak jak to, co robiliśmy wcześniej. Prawdopodobnie jest to efekt poprzedniego nawiązania do epickiego albumu z samplami i po prostu świadomości, że nie zrobimy kolejnego takiego. Są brutalnie trudne w tworzeniu – mówił Robbie Chater dla NME Music.”

 

Po 20 latach od debiutu The Avalanches ponownie wprowadzają nas w nową dekadę, podkreślając przy tym po raz kolejny znaczenie australijskiej sceny muzycznej. Tym razem jednak bez zbędnej presji oraz wygórowanych oczekiwań słuchaczy. Grupa w pełni swobody twórczej, raczy nas dzięki temu kolejnymi błogimi i radosnymi utworami, czyli robi to, w czym specjalizuje się najlepiej od lat.

Michał Frysiak