Szkice z ciągłej niepewności. Recenzja książki „Gdzie są architektki?” Despiny Stratigakos

Szkice z ciągłej niepewności. Recenzja książki „Gdzie są architektki?” Despiny Stratigakos
Są książki, które pojawiają się w najlepszym możliwym momencie. Niejako wyczekują czasów w których zostaną wysłuchane, albo to rzeczywistość dojrzewa do tego, aby się pojawiły. Wplatają się w naszą codzienność i dają miejsce niepewnościom. Tym, które pozwalają nam kwestionować rzeczywistość i zmieniać ją na lepsze. I takim znakiem, który przybył, aby subtelnie zostawić w nas swoje powidoki, jest książka „Gdzie są Architektki?”, Despiny Stratigakos, wydana przez wydawnictwo Centrum Architektury.

 

 

Wydawnictwo Centrum Architektury od lat publikuje książki formujące dzisiejszy wymiar architektury. To dzięki niej w polskim przekładzie pojawiły się dzieła Le Corbusiera, eseje Rema Koolhaasa, czy Adolfa Loosa. Dzięki ich serii przewodników warszawskie dzielnice stały się mniej anonimowe. Równocześnie podejmuje często nierówną walkę z pomijaniem historii polskiej architektury, opisując jej fenomena i przywracając pamięć o twórcach i twórczyniach. Sam z niegasnącym entuzjazmem czekam na wspomnienia Jerzego Sołtana, które mają wydać w 2021 roku. Centrum Architektury przyzwyczaiło odbiorców do pozycji wydawniczych, które poszerzają odbiór przestrzeni wokół nas. Książka „Gdzie są architektki?” w sposób niesamowity wpisuje się w ten nurt – stawiania pytań i szukania na nie aktualnych odpowiedzi.

Książka „Gdzie są architektki?” to właściwie zbiór kilku esejów na temat roli kobiet w architekturze. Temat od lat spychany na margines dyskursu, niewygodny do otwartej konfrontacji, wyjątkowo wręcz pomijany. Zarówno w środowisku międzynarodowym, jak i wśród lokalnych badaczy. Ostatnie lata rzeczywiście pozwoliły na swego rodzaju odwilż w tym temacie, ale cały czas okazuje się, że dużo zadań jeszcze przed nami.

Autorka Despina Stratigakos, kanadyjska badaczka, historyczka architektury, w swych esejach kreśli obraz dzisiejszego podejścia do tematu architektek. Na podstawie własnych doświadczeń, pracy naukowej i badań, diagnozuje kilka najważniejszych elementów, które wpływają na nierówność płci w architekturze. Każdy esej to krótki opis innego, rozległego problemu. Poznajemy  doświadczenie klasycznego stygmatu „kobiecej” i „męskiej” architektury – stereotypu wokół cech formalnych czy stylu, wyłącznie konstruowanego na podstawie płci. Fałszywe przekonanie, najczęściej ukryte za „najszczerszą” troską o dobro kobiet i ich wrażliwości, jednocześnie ogranicza także samych mężczyzn-architektów.

Dalej autorka ukazuje nam problem „znikania” architektek. Na wielu różnych polach. Poznajemy to na etapie pomiędzy studiami a profesjonalną pracą w zawodzie (pierwszy szklany sufit), ale także pomiędzy okresem zarządzania projektami a byciem partnerką w biurach projektowych (kolejny szklany sufit). Aż do ogromnej wyrwy w historii architektury, w której architektki były pomijane, a w najlepszej wersji pozostawały w cieniu mężów-architektów. W podroży przez nierówności płci zgłębiamy problem architektonicznych nagród, które przez lata nie były przyznawane architektkom, a przez to były one odcięte od bardziej lukratywnych zleceń. Przyglądamy się też pozornie banalnym problemom, na przykład pracy nad ostateczną wizją lalki Barbie architektka – spór o ubiór oraz o kilka elementów symbolizujących ten zawód, okazuje się być barierą nie do przejścia. Pozornie prosta decyzja buduje niekończące się spory, ukazując postrzeganie całego środowiska przez samych siebie. Nie zależnie od płci.

Z racji swojego pochodzenia i miejsca pracy autorka w swoich badaniach skupia się głównie na rejonach anglojęzycznych. I tu lektura tej książki skłoniła mnie do zastanowienia się w jakim stopniu dotyczy to też Polski. Okazuje się, że każde z tych tytułowych zagadnień nakreśla pewien problem, który w mniejszym lub większym stopniu dotyczy również polskiego środowiska architektury. Te problemy są tak uniwersalne, nie tylko dla branży architektonicznej, że od wrażliwości i dociekliwości czytelnika zależy zgłębienie skali zagadnień w polskim kontekście. Odpowiedzi wydają się proste, jednak wiele czynników kształtujących doświadczenia polskiej architektury są o wiele bardziej złożone i nie tak czarno-białe. Dotychczas odbyło się kilka debat, wykładów, czy ogólnopolskich rozmów na ten temat. Definitywnie jednak temat wymaga szerokich badań i bardzo skrupulatnego podejścia, aby nie pominąć ważnych składowych, tak różnych w niuansach międzynarodowego doświadczenia opisanego w książce Despiny Stratigakos.

Uniwersalność – to słowo klucz publikacji „Gdzie są architektki”. Początkowo przez tytuł mamy obawy przed hermetycznością analizy problemów. Po pierwszych kilku stronach okazuje się jednak, że nierówności odnajdziemy w wielu przestrzeniach życia, a tematy dotyczą całego spektrum przestrzeni publicznej. Przez ten fakt, książka zdaje się być łącznikiem pomiędzy różnymi światami, a co najważniejsze pokazywać, że problemy nie są „branżowymi” zagadnieniami, ale czymś o wiele szerszym i ich rozwiązanie jest zadaniem ogólnospołecznym.

„Gdzie są architektki?” jest książką o mozolnej pracy, codziennym heroizmie przywracania historii, zmiany przyzwyczajeń, czy budowania nowych relacji. To obowiązkowa lektura dla studentów architektury – zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Tym pierwszym daje energię do szukania siebie, odwagi w wytyczaniu własnych kierunków i samostanowienia o swojej życiowej drodze. Drugim otwiera nieskończone dyskusje na temat społecznej wrażliwości i poszerza horyzonty architektury relacyjnej i holistycznie traktowanego zrównoważonego rozwoju. Pozycja wydawnictwa Centrum Architektury to lektura, która mogłaby zmienić nasze uczelnie w miejsca różnorodnych dyskusji, odzierając nas ze schematów.

Dla mnie, tę książkę, najlepiej opisuje wyrażenie: szkice z ciągłej niepewności. „Gdzie są architektki?” to rodzaj takiego szkicu, który nakreśla skale i zasięg problemów. Zasiewa w nas wątpliwości i jest inicjatorem autorskich poszukiwań w codzienności i najbliższym otoczeniu. To książka, która ma dać impuls do tego, abyśmy sami mogli zadać pytania i szukać na nie rozwiązań. Jest powidokiem, który aby coś zmienić, musi w nas pozostać na długo. Aby całkowicie uwierzyć w moc tej książki, musimy stać się uważni na te najmniejsze relacje budujące naszą wspólną tożsamość.

Mikołaj Twardowski

 

Aby zgłębić temat i dowiedzieć się jak sytuacja wygląda w rzeczywistości, jaki jest status kobiet w polskiej architekturze, postanowiliśmy zapytać same zainteresowane – architektki. Zapraszamy do przesłuchania wszystkich rozmów ze specjalistkami, o których więcej napisaliśmy tutaj.