Sufjan Stevens

Sufjan Stevens

 

Wraz z końcem marca ukazał się siódmy studyjny krążek Sufjana Stevensa Carrie & Lowell. Z tej okazji w tym tygodniu w Akademickim Radiu LUZ przybliżamy Wam jego sylwetkę artystyczną.

 

Sufjan Stevens, jeden z najciekawszych amerykańskich folkowych songwriterów zadebiutował przed pietnastoma laty krążkiem A Sun Came. Jak na prawdziwego niezależnego muzyka przystało, wydanie płyty poprzedziło założenie własnej oficyny muzycznej, działającej do dziś wytwórni Asthmatic Kitty, którą Sufjan ufundował wraz ze swoim ojczymem. Choć debiutancki album Stevensa nosił znamiona rozwiniętego przez niego później folkowego kunsztu songwriterskiego, jest to do dziś wyjątkowa pozycja w jego katalogu. Indie rockowe instrumentarium spod znaku Becka zmieszane zostało tutaj w wpływami tradycyjnej muzyki celtyckiej, indyjskiej i środkowowschodniej. Choć dzisiaj niektórym pewnie trudno w to uwierzyć, u podstaw kariery muzycznej Stevensa leży także muzyka elektroniczna. Jego drugi krążek, wydany w 2001 roku Enjoy Your Rabbit inspirowany zwierzętami chińskiego zodiaka, wypełniły w większości właśnie dość awangardowe brzmienia glitchowej elektroniki.

 

httpv://youtu.be/rmJwraC4p5A

 

Sufjan od zawsze był zupełnie nieprzewidywalny — w 2003 roku zapowiedział światu, że jego kolejny album będzie początkiem serii pięćdziesięciu płyt poświęconych pięćdziesięciu różnym stanom Ameryki. Zaskakujący projekt otworzył krążek Sufjan Stevens Presents… Greetings from Michigan, the Great Lake State dedykowany rodzinnemu stanowi muzyka — Michigan. Album zebrał znakomite recenzje i stał się punktem zwrotnym rozkręcającej się powoli kariery Stevensa. Dwa lata później ukazał kolejny krążek z serii, tym razem poświęcony stanowi Illiois. "Come On! Feel the Illinoise" zachęcał Stevens z okładki krążka wydanego w 2005 roku. Koncepcyjna płyta nie tylko okazała się małym przełomem komercyjnym Stevensa, ale do dziś uważana jest za magnum opus artysty. Stan Illinois stał się tu dla Sufjana punktem wyjścia dla osobistych rozważań dotyczących wiary, rodziny czy miłości. Po raz pierwszy muzyk nawiązał też tak bezpośrednio do nowojorskiej szkoły minimalizmu, co objawiło się jako przekształcenie zaplętlonych struktur rytmicznych spod znaku Steve'a Reicha czy Philipa Glassa w budulec pierwszorzędnych pełnowartościowych folkowych piosenek. Wśród ojców chrzestnych stylu Stevensa wymienia się zresztą niebezpodstawnie także m.in. Vince'a Guaraldiego, Nicka Drake'a czy Neila Younga. Po latach artysta przyznał, że 50 States Project od samego początku było zabiegiem marketingowym, a zrealizowanie go w tym kształcie byłoby nierealne.

 

 

Duchową odskocznią od płyt poświęconym amerykańskim stanom było dla Sufjana Stevensa wydanie płyty Seven Swans. Krążek oparty w dużej mierze na historiach i przypowieściach biblijnych podczas gdy tematycznie eksplorował chrześcijańskie korzenie Stevensa, muzycznie odkrywał kolejną odsłonę artysty. Krajobraz Seven Swans zdominował wyciszony, akustyczny i kameralny folk, który w kolejnych latach stał się podstawą brzmienia muzyka.

 

httpv://youtu.be/8R_3mXZBsuU

 

W kolejnych latach pogłębiało się zainteresowanie Stevensa muzyką klasyczną i w 2009 roku zadebiutował jako kompozytor, tworząć ścieżkę dźwiękową do nakręconego przez niego samego filmu The BQE. Pod tą nazwą kryła się zresztą inspiracja dla projektu — Brooklyn-Queens Expressway, czyli droga szybkiego ruchu łącząca nowojorskie dzielnice Brooklyn i Queens. 50-minutowy artystyczny obraz sparowany został z orkiestrową suitą napisaną przez Stevensa dla zespołu 27 muzyków.

 

 

Kolejny krążek artysty, wydane w 2010 roku The Age of Adz, to spotkanie Stevensa z kosmiczną stylistyką. Była to najpewniej pierwsza potyczka piosenkarza z autotune'm i pierwsza od niemal dekady tak dalece elektroniczna pozycja w jego katalogu. Przed wydaniem płyty wokalista cierpiał na tajemnicze schorzenie systemu nerwowego objawiające się silnym bólem, który uniemożliwił mu pracę przez co najmniej kilka miesięcy — dlatego też wedle słów samego artysty stworzenie płyty wymagało od niego konfrontacji z własną fizycznością, przez co podszyta została histeryczną melodramą. Glitchowa elektronika, delikatne folkowe melodie, hip-hopowe bity i urzekający orkiestrowy minimalizm — oto, co znajdziecie na The Age of Adz.

 

httpv://youtu.be/lJJT00wqlOo

 

Carrie & Lowell to natomiast tytuł najnowszego krążka Stevena. To także imiona rodziców piosenkarza, którym poświęcona została płyta. Bezpośrednią inspiracją dla albumu była bowiem śmierć matki, z którą ze względu na jej schizofrenię, alkohol i narkotyki łączyły Sufjana niełatwe relacje. Wyciszona, kameralna płyta przywołuje duchy przyszłości, po raz kolejny łącząc osobiste historie z życia muzyka z artystyczną fikcją — brzmi przy tym jak zaginiony krążek Elliotta Smitha. Wielu krytyków już zdążyło ogłosić album jak dotąd najlepszym wydawnictwem tego roku i jednym z najciekawszych w 15-letniej karierze Stevensa.