Slowdive

Slowdive

Czy 20 lat przerwy wystarczy, żeby znów podbić serca swoich fanów i zaprezentować jakościowy materiał? Sprawdźmy, czy udało się to Slowdive – naszemu Artyście Tygodnia!

Historia Slowdive zaczęła się w roku 1989 w angielskim miasteczku Reading, 70 kilometrów na zachód od Londynu. To właśnie tutaj powstał zespół zaliczany do tak zwanej "wielkiej shoegaze'owej czwórki" (u boku My Bloody Valentine, Ride i The Jesus and Mary Chain"). Po rozpadzie zespołu The Pumpkin Fairies założonego przez Neila Halsteada i Rachel Goswell, ta dwójka razem z Adrianem Sellem, Nickiem Chaplinem i Christianem Savillem stworzyła formację Slowdive, która lata później miała na dobre zapisać się w kartach historii muzyki.

Pierwsza EPka została wydana rok po założeniu zespołu i nazywała się po prostu "Slowdive". Nazwa ta została wymyślona przez Nicka i Rachel, a inspiracją był sen jednego z członków — Rachel skojarzyła go z singlem swojej ulubionej grupy, Siouxie and the Banshees. W ten sposób "powolne nurkowanie" i senna atmosfera stały się motywem przewodnim formacji z Reading, a także ich znakiem rozpoznawczym na brytyjskiej scenie.

Pierwsza epka była dużym sukcesem. Zwróciła uwagę poważnych wytwórni i znanych dziennikarzy muzycznych na Slowdive. Zespół zachęcony powodzeniem pierwszego wydawnictwa szybko nagrał drugą epkę – „Holding Our Breath”, która ukazała się rok później. Również ta płyta znalazła się wysoko w notowaniach muzcznych, a singiel „Catch the Breeze” wylądował na szczycie listy przebojów UK Indie Chart. 

Debiutancki longplay Slowdive ukazał się w 1991 i nazywa się "Just for a Day". Początkowo nie odniósł jednak takiego sukcesu jak dwie pierwsze epki i potrzeba było kilku lat, zanim krytycy w pełni docenili ten materiał. Obecnie jest jednym z kluczowych w historii shoegaze'u.

Na początku kariery grupa borykała się z wieloma przeciwnościami losu — głównym problemem były złe recenzje w prasie muzycznej, a także ciągły brak funduszy. Sytuację miał zmienić kolejny album, "Souvlaki". Zespół zgłosili się do znanego już wtedy producenta i mistrza ambientu, Briana Eno, aby pomógł im wyprodukować album. Eno, chociaż lubił muzykę Slowdive, nie przystał jednak na taką współpracę i zaproponował inne rozwiązanie — to właśnie on napisał utwór "Sing", a na "Here She Comes" można usłyszeć jego klawisze.

Po wydaniu "Souvlaki", pomimo problemów z pieniędzmi i wytwórnią, Slowdive ruszyli w trasę koncertową. Udało im się dać kilka koncertów w Europie i Stanach Zjednoczonych, dzięki czemu zyskali większy rozgłos. Wciąż jednak nie byli tak popularni jak obecnie,

Lata 1993-1995 to lekki zastój dla Slowdive. Światowa trasa koncertowa nie była takim sukcesem, na jaki zespół liczył. W międzyczasie zaczęły się pojawiać problemy wśród członków. W 1994 grupę opóścił perkusista, Simon Scott, który nie chciał dłużej czekać na nagrywanie kolejnego albumu. Halstead tymaczem eksperymentował z brzmieniem i udało mu się nakłonić resztę grupy do tworzenia muzyki bardziej minimalistycznej i mocno inspirowanej ambientem. W 1995 wydane zostało „Pygmalion”, które przez długie lata miało być ostatnim albumem Slowdive w historii.

Tuż po wydaniu „Pygmalion” rozpoczął się powolny rozpad zespołu. Slowdive najpierw zostało opuszczone przez ich wytwórnię – Creation. Kolejni członkowie coraz mniej byli zainteresowani tworzeniem jako Slowdive i skupiali się na pobocznych projektach i udzielali się w innych zespołach. Goswell, Halstead i Ian McCutcheon, który zastąpił Scotta, wydali pierwszy album jako Mojave 3. Ostatecznie zapadła decyzja aby zakończyć Slowdive.

Twórczość Slowdive nie została w pełni doceniona w momencie jej powstawania. Tak czasami bywa z wielkimi artystami – ich materiał zostaje doceniony dopiero po latach. Musiało upłynąć kilka lat, aby krytycy w końcu uznali „Souvlaki” za jedną z lepszych płyt w historii muzyki, a Slowdive za najważniejszy shoegaze’owy zespół. Za późno – muzycy byli zaangażowani w inne projekty, bądź też prowadzili solową karierę. Pozostawali w dobrych kontaktach, jednak nie interesowało już ich tworzenie jako Slowdive. Tak było do roku 2014, kiedy pojawiła się zapowiedź reaktywacji zespołu. Pierwszy raz od 20 lat Slowdive pojawiło się na scenie w Barcelonie podczas festiwalu Primavera Sound.

Na pierwszych od 20 lat koncertach Slowdive prezentowali wyłącznie stary materiał. Fani przestali zatem wierzyć, że kiedykolwiek będzie dane usłyszeć im nową płytę. Po dwóch latach koncertowania ekipa Goswell i Halsteada zapragnęła jednak znowu tworzyć jako Slowdive. Pierwsza zapowiedź nowego albumu pojawiła się w maju ubiegłego roku, a już w styczniu zespół podzielił się singlem „Star Roving”. Płyta zatytułowana po prostu „Slowdive” pojawiła się 5 maja 2017 i jest najlepszym dowodem na to, że zespół wciąż jest w świetnej formie i duch shoegaze’u nigdy nie umarł.