Rita Indiana

Rita Indiana
Urodzona na Dominikanie, zamieszkała w Puerto Rico, w swoich tekstach zagląda pod dywan wyspom Morza Karaibskiego, a w muzyce sięga do ich tradycji ,by wpisać ją w brzmienie przyszłości. Przez El País włączona do grona stu najbardziej wpływowych postaci Ameryki Łacińskiej. Kim jest Rita Indiana Hernandez? Na pewno Artystką Tygodnia w Radiu LUZ.

 

Chęć opowiadania historii realizuje przez twórczość literacką, której to w głównej mierze oddała się podczas ostatniej dekady, jednak muzyka jest dla niej równie ważnym środkiem ekspresji. Zauważa, że dzięki niej może dotrzeć do szerokiej publiczności, ponieważ piosenka nie wyklucza, omija problem analfabetyzmu, jest demokratyczna. Według Rity Indiany słysząc doświadczamy, czujemy i rozumiemy. A do pojęcia jest wiele.

Album jest kontynuacją jej pracy literackiej, w której porusza problematykę kolonializmu, niezrozumienia, rasy, miłości, akceptacji. Teksty przepełnione slangiem tylko z pozoru są proste, mnogość znaczeń wyrażeń w nich użytych słuchaczom pozostawia szerokie pole do popisu (w interpretacji). W tytule najnowszej płyty zawarła słowo kompletne, bo Mandinga to, kiedyś jedna z największych grup etnicznych przewiezionych przez kolonialistów, a współcześnie wykorzystywane jako pejoratywne określenie mniejszości, co więcej według latynoamerykańskiej mitologii jest to imię diabła.

Pracę nad Mandinga Times artystka rozpoczęła już w ubiegłym roku, czy to dar profetyczny sprawił, że album o apokaliptycznym wydźwięku ukazał się w środku światowego kryzysu spowodowanego pandemią? Rita Indiana nie przyznaje się do takich zdolności, za to otwarcie mówi o swoich obserwacjach. Jak bardzo niepokoi ją nasz konsumpcjonizm, bezmyślne korzystanie z zasobów naturalnych, skupienie na wyimaginowanych celach i odklejenie od rzeczywistości w dążeniu do nich. Indiana ostrzega nas, jeśli nadal będziemy żyć tak bezrefleksyjnie, Ziemia spłonie pod naszymi stopami. Na szczęście przed pożarem jest iskierka nadziei, artystka wielokrotnie powtarza jak bardzo wierzy w dobro, szczodrość, piękno, które w nas tkwią. Dzięki nim możemy przetrwać czasy Mandingi, demona.

Eklektyczny, to określenie zbyt wąskie by mówić o szerokich horyzontach Rity i albumie, który łączy w sobie punk z wpływami współczesnego reggaetón, dembow i rapu. Produkcją zajmował się Eduardo Cabra jeden z najważniejszych portorykańskich producentów, a prywatnie przyjaciel Rity, który miał duży wpływ na jej decyzję o powrocie do muzyki. Cięższe brzmienie wyróżnia się na tle wcześniejszej działalności artystki, która dużo uwagi poświęcała folkowej muzyce latynoamerykańskiej, afrokaraibskiej. Na poprzednim krążku, El Juidero, mogliśmy usłyszeć syntezę merengue, gagá i elementów rocka. Już pierwsze dźwięki utworów z płyty nagranej z Los Misterios w 2010 sprawiają, że biodra zaczynają się bujać, a stopy odrywać od podłoża. Pod przykrywką zabawy przemyca gorzką prawdę, w końcu wszyscy wiemy, że wystarczy dodać cukru łyżeczkę, by smak lekarstwa znikł.

Aleksandra Zajdel