My Bloody Valentine

My Bloody Valentine
Irlandzka grupa My Bloody Valentine zapisała się na kartach historii jako pionierzy gatunku shoegaze. W tym roku, 4 listopada swoją 30 rocznicę wydania obchodzi ich legendarny album Loveless. Aby uczcić ten ważny jubileusz nominujemy My Bloody Valentine Artystą Tygodnia w Radiu LUZ. 

 

My Bloody Valentine to bez wątpienia zespół o unikalnym brzmieniu. Łagodne melodie mieszają się z nieokiełznanym hałasem, a do tego dochodzą usypiające wokale i popowa przebojowość. Za taką mieszankę odpowiada Kevin Shields – gitarzysta i główny kompozytor grupy. Jego wizja zrodziła się, gdy po raz pierwszy usłyszał nagranie z koncertu The Beatles zrealizowane 1964 roku w Hollywood Bowl. Na albumie ledwo słychać muzykę nieustannie przekrzykiwaną przez głosy tysięcy fanek.

Shields za punkt wyjścia uznał połączenie melodyczności z szumem, chcąc tworzyć najpiękniejsze piosenki o najbardziej ekstremalnym brzmieniu. Artysta w 1988 wynalazł nową technikę grania na gitarze zwaną glide guitar. Uderzając w struny gitary, jednocześnie porusza wajchą tremolo, dzięki czemu wydobywane przez niego dźwięki wibrują i nabierają hipnotyzującego charakteru. Brzmienie to spotęgowane jest przez nałożenie się masy efektów gitarowych.

Spośród trzech albumów studyjnych grupy największym sukcesem cieszy się Loveless, przez wielu uznawany za najważniejsze dzieło muzyczne lat 90. Do perfekcji wypracowano tutaj idee, którymi kierowały się kapele z pogranicza rocka alternatywnego przełomu lat 80 i 90. Doskonałe połączenie z pozoru niepasujących do siebie zestawień muzycznych (melancholia – żywiołowość, eksperymentalność – przebojowość, hałasy – melodie) sprawiło, że Loveless jest tak wyjątkowe i innowacyjne.

Co skłoniło zespół do przekroczenia wszelkich barier i nagrania tak szumiącego albumu? Dziennikarz muzyczny Simon Reynolds stwierdził między wierszami, że Loveless emanuje propozycją miłości jako siły unicestwiającej. Fani interpretują brzmienie płyty jako wrażenia rozpływania czy przeobrażeń materii powiązane z tymi, które odczuwamy podczas rozpadu miłosnej relacji.

Teksty śpiewane przez Bilindę Butcher i Kevina Shieldsa dorównują oniryzmem muzyce. Bilinda przyznała, że podczas sesji nagraniowych była budzona ze snu o 7:30, aby ospałość w jej głosie była jeszcze bardziej autentyczna. Dodała też, że musi zapamiętywać swoje sny, ponieważ ich magię stara się wnosić do świata muzyki.

Ciężko jest sobie wyobrazić jak by wyglądała dzisiejsza scena rocka alternatywnego bez wizjonerskiego podejścia do dźwięku Kevina Shieldsa, który wraz z Bilindą Butcher, Debbie Googe i Colmem O’Ciosoig 30 lat temu wydał legendarny album Loveless. W marcowym wywiadzie dla New York Times muzycy przyznali, że pracują nad dwoma nowymi albumami. Jeden z nich ma być ciepły i melodyjny, drugi zaś zmierzać będzie w bardziej eksperymentalnym kierunku. Oba krążki mają ukazać się pod koniec tego roku poprzez oficynę Domino Records.

Gracjan Matysik