Moses Sumney – Conveyor

Nie możemy jeszcze recenzować w pełni nowego albumu Mosesa Sumneya, bo na razie usłyszeliśmy tylko połowę projektu grae. Do całościowego wydania w maju możemy jednak zachwycać się dotychczasowymi utworami z części pierwszej. A te zapowiadają dla mnie jeden z albumów roku.

Po debiucie z Aromanticism, Moses dał znać światu muzycznemu, że będzie artystą płynnie przechodzącym między gatunkami. Pokazuje to zresztą w szarościach nowego materiału, którym pokazuje łączenie emocji oraz stylu, ale i szukanie tożsamości, zawieszonej pomiędzy Los Angeles i Ghaną. Sumney to artysta, który nie znalazł jeszcze miejsca na scenie.

Tak pięknie jest obserwować jego zmagania, które przedstawia w grae. Znajdziecie tam nie tylko multiintrumentalne, pełne i energiczne single jak Virile. Tam także pokryty warstwą mroku Gagarin, delikatne, folkowe Polly, gospelowe Cut Me.Mnie przyciągnęła kompozycja Conveyor – pełna szarpań gitar, połamanych bitów w kontrolowanym chaosie brzmień i precyzyjności warstw wokalnych.

Jeśli to tylko przedsmak całego materiału szarego albumu, odliczam czas do maja.


Anna Lalka