Masego ft. Don Toliver – Mystery Lady

Rzeczy które kocha Masego to między innymi swój mały saksofon na łańcuszku który czasami wiesza sobie na szyi. Czasem nawet pozgrywa sobie żartownisia i uda, że da się go używać, choć równie dobrze mógłby to robić na sprzęcie pełnowymiarowym. Artysta poznał wszystkie tajniki instrumentu jeszcze w młodym wieku, pewnie w trakcie występów z zespołem przynależnym do lokalnego kościoła. Uwielbia też kobiety – to jest w ogóle pierwsza refleksja jaka naszła mnie po wysłuchaniu Lady Lady, czyli jego najnowszego wydawnictwa, które celebrowane jest w Radiu LUZ mocograjem. Już same tytuły są w tym wypadku wystarczająco adekwatne. Muzyk opowiada tam między innymi o: elokwencji jednej ze swoich koleżanek (Silver Tounge Devil), swoim stosunku co do zatłoczonych relacji (Polygamy) czy do pewnej bardzo parnej i intensywnej randeczki (Sides of Me).

Imponująca jest pełnia spektrum relacji damsko-męskich którymi zajmuje się Jamajczyk, ale to nie tematyka jest najbardziej urzekającym pierwiastkiem jego twórczości. Niesamowita jest w Masego jego zdolność do łączenia pozornie niepasujących do siebie gatunków muzycznych. Wyssał co najlepsze z house’u, garściami zaczerpnął z jazzu i udekorował tę mieszkankę małą, trapujacą wisienką, a produkt – przed Państwem.

Zuzanna Pawlak