Marek Biliński

Marek Biliński
Marek Biliński powraca ze swoją twórczością na najnowszym albumie wydanym w… piątek trzynastego! Rok 2021 to przy tym również Rok Stanisława Lema. Co łączy obie postacie? Na pierwszy rzut oka niewiele. Natomiast gdy przesłuchamy płyt Marka Bilińskiego, od razu przed naszymi oczami staną światy rodem z powieści Stanisława Lema. Przekonajcie się sami!

 

Marek Biliński urodził się w Szczecinie i jest absolwentem Akademii Muzycznej w Poznaniu. W świat muzyki wkroczył wraz z rockowym zespołem Bank, grając w nim instrumentach klawiszowych. Początek lat 80. to bardzo intensywny rozwój muzyczny artysty. Wraz z zespołem Bank zagrał kilkadziesiąt koncertów, biorąc udział także w nagraniu dwóch albumów. Pierwszy z nich Jestem Panem Świata (1981r.) sprzedał się w nakładzie 960 tys. egzemplarzy. Drugi zaś, Ciągle ktoś mówi coś, również spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem fanów muzyki rockowej w latach 80.

Drogi muzyków zespołu Bank szybko się rozeszły, bo już w 1982 r. Marek Biliński zadebiutował jako solista wraz ze swoim pierwszym singlem Fontanna Radości. Artysta prezentuje w tym utworze fascynację mocnymi cięciami i zmianami tempa, opowiadając kosmiczne historie, wzięte niczym wprost z książek Stanisława Lema. W tym utworze zdefiniował też kierunek, którym planuje podążać jako artysta tworzący muzykę syntezatorową.

Przełom lat 70. i 80. to gwałtowny rozwój technologiczny w dziedzinie elektronicznych instrumentów – przyczyniło się ti do powstania przeróżnych nurtów w muzyce tamtego czasu. Marek Biliński poniekąd wdarł się na tę scenę z własnymi eksperymentami, które stały się wręcz hipnotyczne dla ogromnych mas słuchaczy. Pojawiły się sekwencery, samplery, automaty perkusyjne, dzięki czemu tworzenie muzyki elektronicznej stało się o wiele łatwiejsze, pozwalając na większą wolność twórczą. Marek Biliński wytworzył wtedy swój bardzo charakterystyczny i rozpoznawalny styl.

Twórca czerpał inspirację od swoich poprzedników, ale mimo to sam stał się jednym z pionierów el-muzyki w Polsce. Do inspiracji Marka Bilińskiego należała twórczość takich artystów, jak np. Czesław Niemen i jego płyta Katharsis; był to także pierwszy polski album elektroniczny nagrany wyłącznie z udziałem pojedynczego artysty. Innymi, równie ważnymi postaciami dla Bilińskiego byli m.in. Józef Skrzek czy Andrzej Korzyński, który wykorzystał pionierskie wówczas brzmienie muzyki syntezatorowej, tworząc ścieżkę dźwiękową do filmu W pustyni i w puszczy.

 

Największą popularność przyniosły Bilińskiemu kolejne single: Dom w Dolinie Mgieł i Ucieczka z Tropiku. To podwójne wydawnictwo stało się swego rodzaju wizytówką artysty. Dom w Dolinie Mgieł to wręcz flagowy utwór, inspirujący innych twórców na całym świecie – wystarczy tylko wspomnieć o licznych remiksach i coverach. Z kolei dynamiczna Ucieczka z Tropiku i nagrany do niego teledysk stały się przebojami swoich czasów. Teledysk obecnie może wydawać się dość monotematyczny, ale w czasach swojej świetności był czymś bardzo nowatorskim, stając się najczęściej emitowanym teledyskiem w ówczesnej Telewizji Polskiej.

Po 1983 r. przyszedł czas na pierwszą pełnowymiarową, solową płytę Marka Bilińskiego: Ogród Króla Świtu. Rok później pojawił się kolejny album E≠mc2. Oba te nagrania zyskały sporą rzeszę fanów. Aż do 1985 r. Marek Biliński był wybierany najlepszym instrumentalistą w ogólnokrajowych plebiscytach.

Po wydaniu kolejnego albumu Wolne Loty, Marek Biliński postanowił wyjechać z Polski. W latach 1985-1990 przebywał w Kuwejcie, gdzie objął stanowisko wykładowcy na tamtejszej Akademii Muzycznej. Podczas pobytu nad Zatoką Perską nawiązał też znajomości z różnymi muzykami grającymi na tradycyjnych instrumentach arabskich. W tym czasie powstawała również fantazja symfoniczna Głosy Pustyni. Projekt ten, stworzony we współpracy z fotografem Jackiem Woźniakiem, miał prezentować widowisko audiowizualne z okazji 30-lecia niepodległości Kuwejtu. Niestety, 2 sierpnia 1990 roku Irak dokonał inwazji na Kuwejt – wojna położyła kres temu przedsięwzięciu. Dwa lata później Biliński i Woźniak zaprezentowali jednak swoje dzieło podczas wystawy Expo 92 w Sewilli jako część ekspozycji w pawilonie kuwejcki.

Wpływy arabskie pojawiły się także na kolejnej płycie Bilińskiego o tytule Dziecko Słońca, wydanej krótko po powrocie do Polski. Był to najbardziej akustyczny album, różniąc się od wcześniejszych dokonań artysty. Podczas pracy nad tym krążkiem Biliński położył szczególny nacisk na wydobycie przestrzeni i pogłosów, nadając nagraniom mocno odczuwalną, jakby powietrzną przejrzystość. Płyta tak zachwyciła polską choreografkę Ewę Wycichowską, że na jej podstawie stworzyła widowisko baletowe, wykonywane przez Poznański Teatr Tańca.

Muzyka Marka Bilińskiego jest jak dźwiękowe przedstawienie światła. Słuchając jego utworów (i całych płyt), słuchacz ma nieodparte wrażenie, że gdy zamknie oczy, to ujrzy przeróżne błyski światła malujące obraz w jego podświadomości. Nic więc dziwnego, że Marek Biliński stał się prekursorem tworzenia koncertów plenerowych z serii „światło i dźwięk”. Pierwsze takie występy odbyły się w rodzinnym Szczecinie w 1993 r., a rok później w Krakowie, gromadząc wspólnie niemal 50 tys. widzów. Swoje widowisko Biliński zaczynał od wizualizacji laserowych. Inspirował się przy tym występami Jeana-Michel Jarre’a oraz grupy Kraftwerk, tworząc na tej bazie swój własny multimedialny spektakl. Do tej pory Biliński współtworzy swoje koncerty z najlepszymi VJ-ami.

Pomiędzy kolejnymi koncertami w Polsce i za granicą artysta eksplorował kolejne pole do własnego samorozwoju. Został zaproszony do tworzenia muzyki filmowej, ilustrując dźwiękiem także programy radiowe i telewizyjne. Często też gościł w mediach w roli eksperta. Filmowy dorobek Bilińskiego obejmuje m.in. dwa bardzo popularne w latach 80. filmy w reżyserii Jerzego Łukaszewicza: Przyjaciela wesołego diabła (ekranizacja powieści Kornela Makuszyńskiego) oraz Bliskie spotkania z wesołym diabłem. Głównym bohaterem obu opowieści jest kultowa już postać Diabła Piszczałki. Jeśli znudziła was oferta platform streamingowych, to gorąco polecam podróż do świata Krainy Jasności i Gór Piekielnych, akompaniowanej przez Marka Bilińskiego.

Po wydaniu płyty Dziecko Słońca światło dzienne ujrzały jeszcze dwa albumy. Płyta Fire (2008 r.) zawiera 9 kompozycji: od elektronicznych brzmień inspirowanych rockiem progresywnym, aż do lirycznych kompozycji na fortepian. Następie artysta podjął się muzycznego zilustrowania czytanej chętnie przez wszystkich powiastki filozoficznej: efektem był krążek Mały Książę. Również na tej płycie odbiorca znajdzie szeroki wachlarz brzmień: elektronikę, rock, ale też i delikatne, poetyckie frazy. Co ciekawe, pierwsze szkice albumu inspirowanego dziełem Saint-Exupery’ego pojawiły się już na początku kariery Bilińskiego, czekając 20 lat na ostatnie szlify, by móc cieszyć ucho fanów niekonwencjonalnej, konceptualnej muzyki. Mały Książę był przy tym ostatnim studyjnym longplayem artysty.

Marek Biliński nadal pozostaje aktywnym twórcą na elektronicznej scenie. W 2019 r. nawiązał współpracę z zespołem XxanaxX, która zaowocowała ciekawym utworem Duch. Ostatni koncert w Gdańsku tego roku zgromadził sporą publiczność podczas imprezy United Arts Festival, gdzie Biliński wystąpił w międzynarodowym towarzystwie. 13 sierpnia 2021 r. miała zaś miejsce premiera nowego wydawnictwa koncertowego artysty Po drugiej stronie światła. Na ten album składa się zapis koncertu z 2015 r., zagranego podczas XV Festiwalu Nauki w Krakowie. Dwa z czterech zawartych na tej płycie utworów są wykonywane we współpracy z połączonymi chórami krakowskich uczelni. Krążek zawiera też najbardziej znane single artysty w zupełnie nowych aranżacji. Album jest dostępny w streamingu, ale na najbardziej wiernych słuchaczy czekają także kolekcjonerskie winyle.

 

Kolejny koncert Marka Bilińskiego odbędzie się już 10 września w Kobyłce pod Warszawą. 12 września 2021 przypada zaś setna rocznica urodzin Stanisława Lema. Przypadek? Możliwe, ale lepszego sposobu na świętowanie jubileuszu autora Solarisej nie można było sobie wymyślić. Kosmiczne dźwięki Bilińskiego będą do tego najlepszym soundtrackiem.

Aleksandra Simińska