Mac DeMarco

Mac DeMarco

Jedno z najbardziej lubianych nazwisk współczesnej sceny muzycznej powraca z nowym mini-albumem – Another One można uznać za spójną kontynuację brzmienia, które rok temu pod postacią Salad Days zyskało uznanie przeważającej części krytyków. Kiedy Pitchfork zaczyna śledzić każdy twój ruch, chyba można powiedzieć, że jesteś artystą wartym poznania.

 

O tym, jakim człowiekiem jest Mac DeMarco, oprócz dokumentu Pepperoni Playboy, chyba najlepiej mówi jego profil na instagramie. Na pewno obrazuje poczucie humoru, autentyczność i niecodzienną dawkę dystsansu – a to wszystko w pełni przekłada się na tworzoną przez DeMarco muzykę. Nie są to dźwięki mające cokolwiek wspólnego z wirtuozerią – można je określić mianem nieco niechlujnych, co w dużej mierze wynika z techniki lo-fi. Niechlujność jawi się tu jako jedna z większych zalet materiału prezentowanego od czasu wydania EP-ki Rock and Roll Night Club. Większa popularność DeMarco nadeszła wraz z pierwszym longplayem, 2 – podtrzymana przez Salad Days, które nawet nieznacznie nie zahacza o pojęcie syndromu drugiej płyty, pozwoliła artyście na wpisanie się w czołówkę współczesnych młodych artystów.


 

DeMarco jest przede wszystkim artystą bardzo płodnym, co może być napędzane przez charakter jego utworów. To prosta, praktycznie uniwersalna gra, połączona z pozoru niewymagającymi tekstami. Mac jawi się jako osoba, której tworzenie nie sprawia żadnego problemu – ilość wydawanego materiału to zasługa nieodczuwania presji i ogólnego luzu, którym zaskarbił sympatię i setek tysięcy słuchaczy, i wielu artystów ze środowiska. Dowodem na to jest chociażby jego ostatnia kolaboracja z Mattem Mondanile – muzycy nagrali razem teledysk do utworu "Surreal Exposure" zespołu Ducktails, którego frontmanem jest Matt.

 

 

W sierpniu tego roku DeMarco zaprezentował mini-album Another One, który prawie w całości wpisuje się w zbiór, jakim jest The Kiera Songs, czyli utwory traktujące o dziewczynie artysty. Tak jak na Salad Days Mac sięgnął po tematy bardziej egzystencjalne, tak Another One został zdominowany przez temat miłości. Od czasu albumu 2 najbardziej urzeka prostota – DeMarco operuje nią bezbłędnie, serwując dźwięki idealnie wpasowujące się w każdą potencjalną sytuację.


 

Ten rok, oprócz mini-albumu, przyniósł w pełni instrumentalną EP-kę Some Other Ones. Jak powiedział Mac, to “idealny materiał na podkład do leniwego grilowania”. Nieważne, czy śpiewa o Kierze, czy o młodzieńczych latach, czy nawet o tanich papierosach, DeMarco zarówno swoją muzyką, jak i osobą, wzbudza powszechną sympatię. Patrząc na całość współczesnej sceny muzycznej, trudno o bardziej szczerego i zabawnego artystę.