Jacob Collier

Jacob Collier

Gdyby spróbować opisać twórczość artysty tego tygodnia jednym słowem, tym słowem musiałaby być harmonia. Ale ja, na szczęście, pozwolić mogę sobie na trochę więcej niż jedno słowo i mam nadzieję użyć każdego z rozwagą, by tej szeroko pojętej harmonii w twórczości Jacoba Colliera nadać kontekst.

Urodzony w muzycznej rodzinie Collier w dość naturalny sposób zaczął postrzegać świat przez muzykę. Jednym z jego najwcześniejszych wspomnień jest moment, w którym jego mama podczas odkurzania spytała go “jaki dźwięk czujesz słysząc ten odkurzacz?”. Artysta do tej pory pamięta, że to był dźwięk G. Jako mały chłopiec grywał w spektaklach i operach, m.in. w Czarodziejskim Flecie Mozarta czy W kleszczach lęku Benjamina Brittena. Jak twierdzi, to tam zaczął rozumieć, w jaki sposób melodia, harmonia, czy wreszcie melodia osadzona w konkretnym kontekście harmonicznym stają się nośnikami określonych emocji.

 

Do piętnastego roku życia Collier nie uczył się gry na instrumentach. W wywiadach często mówi, że tak naprawdę czuje się wykwalifikowany tylko wokalnie, ponieważ chodził na zajęcia ze śpiewu klasycznego jako dziecko. Dążenie do zdobywania wiedzy z zakresu teorii muzyki czy instrumentalistyki wynikało u niego z próby zrozumienia i nazwania tego, co wyzwala w nim określone uczucia. Tu też należy szukać początków jego zamiłowania do tworzenia nowych aranżacji znanych utworów. Dzięki tym właśnie, skomplikowanym harmonicznie i rytmicznie, aranżacjom muzyk zyskał popularność w internecie, a także skupił na sobie uwagę Quincy’ego Jonesa, który później został jego managerem.

 

To właśnie pod skrzydłami Jonesa Collier wydał swój pierwszy album In My Room (2016), w całości napisany, zaaranżowany i nagrany w muzycznym pokoju w jego rodzinnym domu. Oprócz jego własnych kompozycji, na In My Room znalazły się także covery utworów Flintstones i You and I, za które muzyk otrzymał dwie statuetki Grammy w kategoriach Najlepszy Aranż Instrumentalny i Wokalny oraz Najlepszy Aranż Instrumentalny lub A Capella. Trasa koncertowa z materiałem z debiutanckiego albumu to seria one-man-show w wykonaniu Colliera, instrumentów i specjalnie zaprojektowanych sterowników. Choć imponujące, trasa i płyta w całości stworzone przez Colliera postawiły u wielu pytanie – jak muzyk odnajdzie się we współpracy z innymi?

Jakby w odpowiedzi na obawy innych lub w próbie zmierzenia się z nieznanym, a może po prostu z potrzeby serca – w 2018 roku Collier zapowiedział Djesse – projekt na który złożyć miały się cztery albumy, każdy eksplorujący inną muzyczną przestrzeń. Na każdym z albumów artyście towarzyszą muzyczne legendy takie jak Take 6, Steve Vai czy Metropole Orkest pod batutą Julesa Buckleya. I tak do tej pory pojawiły się Djesse vol. 1, którego domeną jest muzyka symfoniczna, pełne folkowych brzmień Djesse vol. 2 i wreszcie, wydane pod koniec sierpnia tego roku – psychodeliczne, funkowo-popowe Djesse vol. 3. To ostatnie wydanie, może z uwagi na (chyba!) najbardziej mainstreamowe brzmienie zdaje się cieszyć największą popularnością.
Różne, jak to zwykle bywa, są podejścia zarówno do twórczości, jak i ekscentrycznej osobowości Jacoba Colliera, niemniej jednak, bardzo przekornie, to właśnie twórczość i osobowość Colliera niezmiennie pozostają ze sobą w harmonii.

Ewa Kowalska