Idles

Idles

Z zadymionych, bristolskich klubów trafili wprost na największe sceny świata. Wiedzą, jak napisać utwory z niezwykle chwytliwymi refrenami i punk rockową agresją, nie bojąc się przy tym podejmowania trudnych tematów. Po rewelacyjnie przyjętym koncercie na Glastobury Festival, Idles udają się do Gdyni, aby podbić nasze serca na tegorocznym Open’erze. W tym tygodniu na 91.6 FM przekonacie się, dlaczego jest to wydarzenie, którego nie można przegapić.

Początków należy upatrywać w 2009 roku, kiedy to członkowie zespołu postanowili tchnąć życie w nowo powstały projekt o nazwie Idles. Jak sami przyznają, zebranie się na prawdziwą produktywność zajęło im sporo czasu. Dopiero po trzech latach grupa wydała epkę o wymownym tytule Welcome. Po paru latach lider zespołu Joe Talbot przyznaje, że w tamtym okresie nie interesowała się nimi żadna duża londyńska wytwórnia. Początkiem krystalizacji stylu Idles można określić moment wydania drugiego materiału, zawierającego również tylko cztery utwory. Meat, czyli drugi mini-album, charakteryzuje się bezkompromisowym przekazem i niebywałą jak na brytyjską scenę hardcore siłą uderzenia. Jednak prawdziwy cios miał dopiero nadejść.

W 2015 roku zespół zabrał się za komponowanie i nagrywanie debiutanckiego materiału. W międzyczasie wokalista i autor tekstów coraz bardziej zatracał się w alkoholu i narkotykach. Podczas gdy inne zespoły zmagały się z pisaniem muzyki, on toczył walkę z samym sobą. Dopiero śmierć chorującej matki, którą Joe Talbot zajmował się w trakcie pisania płyty, była bodźcem, który całkowicie uwolnił songwriterski potencjał wokalisty. Efektem jest pierwszy album Idles zatytułowany Brutalism, na którego okładce możemy zobaczyć zdjęcie matki lidera brytyjskiej formacji. Album szturmem wdarł się do największych rozgłośni, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i na całym świecie. Balansuje on na cienkiej linii między ironią i powagą, biorąc na cel niełatwe tematy, takie jak toksyczna męskość czy zdrowie psychiczne. Całość jest podszyta surowym, punkowym graniem, obdarzonym brutalnymi partiami gitarowymi oraz rozpędzoną sekcją rytmiczną.

W branży muzycznej zwykłym było mówić, że pierwszy album nagrywa się całe życie, a na drugi masz już tylko chwilę. Świat po Brutalism okazał się dla Idles czasem wielkich przemian, coraz większej rozpoznawalności i kontraktu z dużą wytwórnią. To właśnie nakładem Partisan Records ukazał się drugi longplay Brytyjczyków o intrygującym tytule Joy as an Act of Resistance. Wydany w ostatni dzień sierpnia 2018 roku album, dokonał redefinicji stylu grupy zarówno na polu tekstowym, jak i muzycznym. Płyta traktuje o sprawach społecznych i polityce, raczej rezygnując z tematów osobistych, lecz nie porzucając perspektywy „szarego obywatela”. O wydawnictwie zrobiło się głośno jeszcze przed premierą, za sprawą singli poruszających takie tematy jak Brexit oraz niechęć do imigrantów. Muzycy postawili na większe żonglowanie tempami utworów, chwytliwość refrenów, lecz nie zrezygnowali z charakterystycznej dla post-punku produkcji. Krytycy nie kryli swojego zachwytu okrzykując ich najbardziej punkowym zespołem świata (The Guardian) lub przyznając Joy as an Act of Restistance miano najlepszego albumu wydanego w 2018 roku (BBC Radio 6 Music).

Podbój świata w rytmie punk rocka trwa w najlepsze, dlatego pozostaje nam zaproszenie Was na koncert Idles, który będzie miał miejsce 3 lipca w Gdyni, w ramach kultowego Open’er Festival.

Jakie będzie kolejne wcielenie zespołu? Agresywne, podszyte mrocznymi tekstami, a może radosne z dużą dawką ironii? W oczekiwaniu na nowe wydawnictwo od Idles, wszystkie znane oblicza bristolskich szaleńców będzie można usłyszeć do 7 lipca, w ramach cyklu Artysta Tygodnia.

Jakub Remiszewski