GZA

GZA
Czy można połączyć potężny głos z upiornym flow i intelektualnym tekstem? Można! Nikt nie robi tego lepiej niż GZA – jeden z założycieli legendarnego kolektywu Wu-Tang Clan oraz członek ścisłej topki najlepszych raperów ze wschodniego wybrzeża USA. W tym tygodniu mija 25 lat od wydania jego przełomowego albumu Liquid Swords.

 

Nagranie solowego albumu było okazją, której GZA nie mógł przepuścić. Wydany trzy lata wcześniej debiut Wu-Tang Enter the Wu-Tang (36 Chambers), zdążył osiągnąć już miano klasyka, a kilku członków Clanu zdążyło dostarczyć równie genialne solowe krążki. Sam GZA przyznał: „Jako Wu-Tang byliśmy na fali wznoszącej. Musiałem wejść do studia i nagrywać. To był idealny moment.”

Wszystko odbyło się w standardowy dla Clanu sposób. GZA spotkał się z producentem RZĄ w jego domowym studiu. Po kilkunastu dniach spędzonych w otoczeniu filmowych sampli i zabrudzonych bębnów Liquid Swords było gotowe.

 

Album otwiera sampel z filmu Shogun’s Decapitator, który nadaje tonu następnym 51 minutom. Dialogi przeplatają się z soulowymi i jazzowymi samplami, położonymi na mocnej perkusji. GZA nie ustąpuje tym produkcjom ani na krok. Jego wokale są idealnie zgrane z pulsem instrumentali. Teksty wydają się być dość proste, choć nie powstawały w tak ekspresowy sposób jak tow Wu-Tang bywa. GZA przyznał: „Raekwon czy Ghostface potrafią wejść do studia na 45 minut i utwór jest gotowy. Mi składanie utworów zajęło odrobinę więcej czasu. Zdarzało się że łączyłem kilka szkiców w jedno.” Dzięki temu płyta brzmi jak przemyślane od początku do końca dzieło. Brakuje jej spontaniczności, co w rapie jest bardzo ryzykowne, jednak GZA wyszedł z tego obronną ręką. Liquid Swords powinniśmy traktować jako jedną opowieść. Opowieść, która brzmi jak hybryda filmu noir z kinem kung fu. 

Zaraz po premierze Liquid Swords GZA nie był przekonany, czy album ma szansę równać się z Tical Method Mana, Iron Man Ghostface’a czy Enter The Wu-Tang (36 Chambers). Im więcej czasu mijało, tym bardziej stawał się on klasykiem, a GZA coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że stworzył coś ponadczasowego. „Te utwory są świetne. Nie są o niczym. Słuchając go obok tego co wydaje się dzisiaj wciąż jest świeży (…)” przyznał raper w jednym z wywiadów, następnie dodając „(…) tekstowo nie jest to moje największe dokonanie, ale atmosfera jest naprawdę szczególna. W kontekście całości, jest to mój najlepszy album.”

 

7 listopada minie 25 lat od premiery tego przełomowego wydawnictwa. Przełomowego w katalogu GZY, bo pokazał nim, że radzi sobie równo dobrze jako centralna postać w muzyce i jako tryb w kolektywnym wysiłku. Liquid Swords jest ważny również w kontekście Wu-Tang Clanu. Album okazał się być jedną z pierwszych kropel w morzu znakomitych solowych albumów członków Clanu, które przyniosły lata 90-te.

Wu-Tang Is Forever!

Filip Baczyński