Artystki Tygodnia – Dzień Kobiet

Artystki Tygodnia – Dzień Kobiet

Wokalistki, instrumentalistki, didżejki, producentki i tekściary. Muzyczny świat stale otwiera się na twórczość kobiet, a one wyrażają siebie w unikalnym stylu. Z okazji Dnia Kobiet, w pierwszym tygodniu marca redakcja Radia LUZ wyróżnia wyjątkowe Artystki Tygodnia.

 

Słuchajcie materiału o wyróżnionych Artystkach Tygodnia od poniedziałku do piątku w Audiostarterze oraz w ramach Artysty Tygodnia.

TOMASA DEL REAL

 

Tomasa del Real to tatuażystka, piosenkarka, projektantka mody i przede wszystkim królowa neoperreo (La Reina del Neoperreo), czyli stworzonego przez siebie gatunku muzyki. Jak sama mówi, nigdy nie marzyła o byciu piosenkarką. Jednak prowadząc własny salon tatuażu miała dużo wolnego czasu, zaczęła więc tworzyć muzykę dla zabawy na laptopie, który otrzymała w prezencie od mamy. Urodzona i wychowana w Iquiqie (Chile), Tomasa w sposób naturalny odnalazła się w reggaetonowych rytmach, nadając im jednak – za pomocą cyfrowo generowanych dźwięków – nowego, bardziej agresywnego charakteru. Tak powstało neoperreo – gatunek, który łączy reggaeton z elektroniką, trapem, muzyką eksperymentalną i basową.

Początkowo Tomasa wrzucała amatorskie nagrania wyłącznie na YouTube. Z czasem jednak okazało się nie tylko, że ma sporą rzeszę fanów, ale również że w innych hiszpańskojęzycznych krajach artyści tacy jak Ms Nina, Bea Pelea, Talisto czy Rosa Pistola, czerpiąc inspirację z social mediów i muzycznego undergroundu, tworzą podobne brzmienia. Neoperreo stało się globalną sceną – powstając już nie tylko tam, skąd pochodzi sam reggaeton. Obecnie to nie tylko muzyka, ale ruch stawiający na wolność ekspresji, różnorodność estetyczną i kreatywne współdziałanie. A Tomasa del Real słowami „Desde Iquique para el mundo, baby” (z Iquiqie na cały świat), które stały się jej znakiem rozpoznawczym, przynosi neoperreo międzynarodową sławę udowadniając jednocześnie, że w dzisiejszej, cyfrowej erze każdy może wyrażać siebie za pomocą muzyki.

 

Olga Dąbrowska

CAT POWER

 

Rozpoczynała karierę muzyczną jako zagubiona dusza, nie bez powodu zachwycona soulem. Później, w nowojorskim stylu mieszała inspiracje z rozwijającym się grungem lat 90. Choć wypracowała swój charakterystyczny, brudny, posępny styl, to jednak indie-rockowa płyta The Greatest wzniosła ją na wyżyny. Tajemnicza Chan Marshall pokazała światu mroczny wizerunek, który oprócz beznamiętnego, hipnotycznego wokalu wiązał się z problemami życia. Depresja, uzależnienie, halucynacje i agresja – Cat Power miała w swojej karierze niejedno potknięcie.

Mnie zawsze ujmowała duchem walki z demonami, które tak pięknie opisywała we własnych tekstach. Dzieliła się z nami wybuchami emocjonalnymi, trudnymi tematami samobójstwa, aborcji, czy walki z codziennością, ale i momentami pełnymi nadziei. W 2012 roku odrodziła się z krążkiem Sun – materiałem o bolesnych wspomnieniach, po których stać ją było na życiowe i muzyczne katharsis. Chan zerwała z wyrzutami sumienia, toksycznym strachem i niezdrowymi ambicjami względem swojej kariery. Do dzisiaj stawia na szczerość i wielki ekshibicjonizm, którym zaraża swoich słuchaczy.

Anna Lalka

POLY CHAIN

 

Ambientowe pejzaże, kosmiczne electro i głębokie acidowe linie basowe to główne składniki, z których Poly Chain komponuje swoją twórczość. Artystka sprawnie porusza się między muzyką klubową a eksperymentalną, skutecznie unikając jednoznacznej klasyfikacji. Jako jedna z twarzy nowej ukraińskiej sceny elektronicznej, miała okazję wystąpić niedawno ze swoim live actem na pierwszej edycji kultowego Boiler Roomu w rodzinnym Kijowie.

Dzięki kilkuletniemu pobycie w Warszawie łączą ją z naszym krajem silne związki. Jej debiutancki krążek Music for Candy Shops ukazał się w 2017 r. nakładem Oficyny Transatlantyk. W kolaboracji z Bartoszem Kruczyńskim skomponowała gęsty, pozbawiony bitu ambientowy album Pulses, kojący niczym prawdziwe SPA dla duszy.

Jej bardziej ekspermentalny, dynamiczny materiał wydał Mondoj i BAS.Kolektyw. Poly Chain reprezentuje też Dom Trojga. Jest odpowiedzialna za oprawę graficzną wydawnictwa i, jakżeby inaczej, współtworzy jego brzmienie. A już niebawem będziemy mogli posłuchać efektów jej współpracy z wiodącymi, ukraińskimi labelami – to kolejny powód, by niecierpliwie wypatrywać wiosny!

Magda Sikorska

 

FLOHIO

 

Furnmi Ohio aka Flohio ze świetnie prosperującej raperki błyskawicznie stała się jedną z najważniejszych przedstawicielek tego gatunku na Wyspach Brytyjskich. Korzenie w południowym Londynie, a także brudna stylistyka chcąc, nie chcąc włożyła ją do szufladki z podpisem grime. Sama zainteresowana zaznacza jednak, że, przy całym szacunku dla gatunku i jego przedstawicieli, artystką grime’ową się nie czuje. I trudno się dziwić. Jej muzyka to mieszanka stylów, gatunków i inspiracji. Wspólnym mianownikiem pozostaje niesamowita charyzma artystki.

Jej rodzina wyemigrowała z Nigerii do Wielkiej Brytanii kiedy Furnmi była jeszcze dziewczynką. Dla dziewięciolatki zmagającej się z trudnościami związanymi z aklimatyzacją w kompletnie nowym środowisku muzyka była idealną ucieczką. Co ciekawe, choć pierwsze teksty zaczęła pisać już w wieku lat trzynastu, to do branży muzycznej weszła od nieco innej strony. Jako utalentowana graficzka pracowała przez jakiś czas w znanej wytwórni Ninja Tune. Dopiero gdy jej rap pozwolił jej na utrzymanie, a łączenie tych dwóch obowiązków stało się uciążliwe, skupiła się na tworzeniu muzyki.

Flohio to prawdziwy wulkan energii. Emanuje pewnością siebie – cechą, której wykształcenie wymusiła na niej muzyka i występy na żywo: „Jeśli nie jesteś pewna siebie, publiczność od razu to wyłapie. To by było jak pływanie w basenie z rekinami będąc zranionym – wyczują krew od razu”. Odrzuca w kąt wszelkie przyporządkowania i jest bezkompromisowa w swojej ekspresji, co najlepiej zrozumie każdy, kto na żywo poczuje ogień towarzyszący jej występom na scenie.

Paweł Szeląg

ROISIN MURPHY

 

Debiut Róisín Murphy nie był ani trochę planowany. Lubiąca się bawić Irlandka poznała swojego muzycznego partnera Marka Brydona na klubowej imprezie. To tam rozpoczęła się historia zespołu Moloko. Później przyszedł czas na fenomen dla ówczesnej sceny muzycznej – połączenie elektroniczego popu i trip hopu. Dzięki kapitalnym singlom rozgrzewającym światowe parkiety, Róisín Murphy stała się symbolem przebojowości. Szybko jednak zakończyła się przygoda formacji, a wokalistka postawiła na solową karierę.

Chłodny głos, charyzma, niesamowite pomysły na wizerunek sceniczny – Róisín Murphy jest trendsetterką, ikoną mody i bez przeszkód wieku, jedną z czołowych reprezentantek tanecznej muzyki elektronicznej. Udowodniła to przede wszystkim na swoim komercyjnym sukcesie Overpowered.

Na żywo mieliśmy okazję słyszeć ją kilka razy w Polsce, a ostatnio na pierwszej edycji Fest Festivalu. Show nie obyło się bez kilkukrotnej zmiany scenicznego outfitu, rozgrzewającej energii i przede wszystkim, świetnej formy Róisín pełnej niewyczerpanej kreatywności.

Anna Lalka

KIM GORDON

 

Kim Gordon to kobieta o wielu wcieleniach. Jako młoda dziewczyna, ucieka przed kalifornijskim słońcem do zadymionego Nowego Jorku lat 80., by rozwijać się jako artystka wizualna i dziennikarka. Mroczne kluby undergroundu i scena no-wave zmieniają Kim w zbuntowaną aktywistkę pragnącą zdekonstruować rock. Tam też poznaje osobę, która będzie jej mentorem, inspiracją, miłością, ale i największym rozczarowaniem – Thurstona Moora. Wspólnie zakładają Sonic Youth, którego pulsujący bas i charakterystyczny kontralt to właśnie Kim. Wkrótce zespół staje się legendą post-punka lat 80. i 90., a Kim Gordon symbolem wszystkiego, co cool w undergroundzie. Dla artystki sam Sonic Youth to jednak za mało – jest jednocześnie producentką, projektantką mody, aktorką i artystką wizualną.

Przychodzą jednak życiowe zawirowania – zdrada Thurstona, rozpad ich związku i zespołu, samotne macierzyństwo. Kryzys mimo wszystko nie jest w stanie zatrzymać twórczego pędu Kim, a jej poczucie własnej wartości wręcz rośnie. Artystka wystawia swoją sztukę w galeriach, pisze autobiografię, wydaje solową płytę. I nie jest jedynie ,,Dziewczyną z zespołu” – przed nami jeszcze wiele Kim Gordon do odkrycia.

Julia Karska

SOHO REZANEJAD

 

Twórczość producentki i wokalistki Soho Rezanejad to niezwykle zróżnicowana paleta skrajnych muzycznych barw. Już od pierwszego albumu, artystka łączy elementy takie jak zdecydowane, odważne partie wokalne, hipnotyzujące melodie czy zapętlone warstwy rytmiczne, tworząc niepowtarzalny muzyczny język. Jej najnowszy album Honesty Without Compassion is Brutality przypomina baśniową podróż, pełną onirycznych uroków o zagadkowych i nierzadko gwałtownych zwrotach akcji. Artystka wystąpi podczas tegorocznego Revive Festivalu w Warszawie.

Martyna Ziomek

YOUNG M.A

 

Prosto z nowojorskiego serca, z noszoną z dumą na barkach tradycją hip-hopowej klasyki z Brooklynu, skonfrontowaną ze współczesnymi, południowymi, utopionymi w sztandarowych brzmieniach Rolanda TR-808 patentami. W połowie minionej dekady Young M.A szturmem wdarła się na sam szczyt sceny, skupiając na sobie niepodzielną uwagę odbiorców (niezależnie od ery, z której pochodzą i którą wyznają), jednocześnie nie znając pojęcia kompromisu.

Kompozycje artystki w zasadzie od samego początku jej drogi działały ze skutecznością obosiecznego miecza – szacunek i aplauz ulic pokrywał się jednocześnie z szalonymi liczbami na portalu YouTube i innych serwisach streamingowych. Usłana ciężką pracą, niezliczonymi sukcesami artystycznymi, wyprzedanymi trasami koncertowymi, supportowaniem Beyoncé podczas show w MetLife Stadium, czy występami telewizyjnymi i komercyjnymi ścieżka zaprowadziła ją w kierunku długo wyczekiwanego punktu kulminacyjnego pierwszego etapu tak owocnej kariery – debiutanckiego albumu długogrającego.

Ubiegłoroczne Herstory in the Making wydane sumptem własnego M.A Music (we współpracy z labelem 3D) to jedna z najgłośniejszych premier minionego roku, ale przede wszystkim niesamowicie dojrzałe dzieło, pełne klarownie komunikowanych sprzeczności łączących te najbardziej bolesne historie i DNA nowojorskich blokowisk z niewiarygodnie przebojową energią, o czym może świadczyć m.in. seria tak skutecznych singli jak BIG, Car Confessions, PettyWap, She Like I’m Like czy Bleed. Poza komponowaniem i rapowaniem Young M.A realizuje się również reżysersko (film The Gift powstały we współpracy z portalem PornHub), a także prowadzi założoną wraz z matką fundację KWEENZ, zajmującą się wsparciem po śmierci najbliższych nam osób.

Kamil Matyja

PJ HARVEY

 

Zawsze miałam wrażenie, że Polly Jean Harvey szepcze nam w utworach swoje głęboko skrywane sekrety. Jej muzyka to mieszanka bezbronności i rockowej ostrości. PJ przybierała w swojej karierze różne maski. Album Dry przyniósł nam debiut pełen odważnego szukania kobiecości i uwalniania się od męskich pierwiastków.

„Jestem kimś, kto szuka czegoś, co go zaskoczy lub podnieci; co naprawdę wstrząśnie w jakiś sposób wewnątrz, więc musisz się zatrzymać i naprawdę spojrzeć na to, co czujesz i dlaczego to czujesz. Nie miałam czegoś takiego. Więc sama musiałam to zrobić dla siebie.”

PJ współpracowała z Thomem Yorkiem, Nickiem Cavem, Björk. Na dobre zajęła wysokie miejsce wśród głównych sylwetek kobiet muzyki alternatywnej. Przez lata Polly przedstawiała siebie w różnych postaciach i wizerunkach. Mogliśmy słuchać tego, co ma powiedzenia na temat siebie, ale i sytuacji politycznej, czy historycznych odniesień. Zachwyca otwartym na wszelkie formy sztuki umysłem i ekspresją, którą zaraziła niejedną późniejszą artystkę.

Anna Lalka

FIONA APPLE

 

„Ten świat to bzdura” – tak w głośnej przemowie dziękczynnej podczas rozdania nagród MTV VMA w 1997 roku podsumowała showbiznes Fiona Apple. Trzy miesiące wcześniej piosenkarka zaistniała w zbiorowej świadomości odważnym singlem Criminal, traktującym o kobiecej seksualności, który opatrzono nawet bardziej kontrowersyjnym teledyskiem.

Z kolei wydany dwa lata później drugi krążek piosenkarki zapisał się w historii jako album o najdłuższym w owym czasie tytule liczącym zawrotne 444 znaki („When the pawn hits the conflicts he thinks like a king what he knows throws the blows when he goes to the fight and he’ll win the whole thing 'fore he enters the ring there’s nobody to batter when your mind is your might so when you go solo you hold your own hand and remember that depth is the greatest of heights and if you know where you stand then you know where to land and if you fall it won’t matter ’cause you’ll know that you’re right”). Co jednak bardziej istotne, został owacyjnie przyjęty przez krytykę i słuchaczy, wprowadzając tylnymi drzwiami charakterystyczną dla późniejszej twórczości Apple stylistykę łączącą musicalową melodykę z szeroko pojętym alt popem.

Przez ponad dwie dekady na scenie artystka wypuściła jedynie 4 płyty – ostatnią The Idler Wheel w 2012 roku. Jak jednak potwierdziła we wrześniu w wywiadzie dla magazynu Vulture, obecnie kończy pracę nad kolejnym albumem, który powinniśmy usłyszeć niebawem.

Kurtek

MEG DUFFY

 

Tegoroczny Dzień Kobiet chciałbym przystroić barwami równości i walki z wykluczeniem, niezależnie czy są tęczowe, czy biało-błękitno-różowe. Muzycznie wszystkie te wątki pięknie uosabia cudowna i niezależna dziewucha zachodu – Meg Duffy.

Twórczyni, kojarzona przede wszystkim z projektem Hand Habits, wyróżnia się na tle obecnego songwriterskiego krajobrazu Stanów Zjednoczonych. Jest tak nie tylko ze względu na szczególną popularność, którą cieszy się jako gitarzystka studyjna (podczas nagrań wspierała m.in. The War on Drugs, Mega Bog, Fruit Bats, Kevina Morbyego czy Weyes Blood) i muzyk koncertowy, ale także, a być może przede wszystkim, ze względu na jej karierę solową.

Swoje autorskie nagrania Meg wypromowała głównie dzięki swojej ostatniej premierze – albumowi Placeholder (Saddle Creek Records, 2019). Przyzwoity artystycznie, bardzo “mądry” brzmieniowo materiał jest gruncie rzeczy szczerą introspekcją, balansującą na granicy skromności, być może nawet wycofania, a pewnym stąpaniem po gruncie samoświadomości. Widać tu szczególny związek z identyfikacją non-binary i LGBT+, z którymi otwarcie utożsamia się piosenkarka. Jej otwartość w tej kwestii może dawać nadzieję wszystkim tym dziewczynom, które swój dzień obchodzą w niezgodzie ze sobą, ale i być może ze swoim bezpośrednim otoczeniem. Wydaje się, jakby to do nich wszystkich Meg mówiła “hej, nie poddawajcie się – po prostu bądźcie sobą”.

Michał Rypel

OCTO OCTA

 

Dzięki szczeremu wyznaniu na temat swojej tożsamości, w zestawieniu wyjątkowych Artystek Tygodnia nie zabraknie także muzyczki elektronicznej Octa Octy. Transgenderowa didżejka pochodząca z Nowego Jorku to jedna z najważniejszych reprezentantek międzynarodowej sceny house. Od początków swojej kariery muzycznej postawiła na odważne brzmienia, czerpiące z kultowych dla sceny miejsc jak Detroit czy Chicago. Amerykanka stawia na mieszanie old-schoolu z nowatorstwem  – bez trudu łączy grę z winyli z cyfrowymi kontrolerami.

Przy kompozycjach didżejki wejdziemy w taneczny trans, który niejednokrotnie skrywa opowieści o przemianie. Jej album Where are We Going z 2017 roku był pierwszym od czasu coming-outu, ale to na zeszłorocznym Resonant Body pokazała pełną wolność. Maya zabrała nas w nocny świat nowojorskich dyskotek, otwartych dla środowiska queer, wyrażania swoich emocji i nieograniczonej euforii.

Anna Lalka

MC YALLAH

 

Mieszkająca w Kenii Ugandyjka MC Yallah jest obecna na rapowej scenie południowej Afryki od 1999 roku. To gwiazda lokalnego undergroundu, która europejskiej widowni została przedstawiona przez wytwórnię Hakuna Kulala i współpracę z producentem Debmasterem. Swoje zaangażowane społecznie teksty podaje za pomocą szybkiego, melodyjnego flow – pełnego emocji i angażującego odbiorcę. Jej pierwszy koncert na naszym kontynencie miał miejsce w zeszłym roku na Unsoundzie – w jego trakcie zarejestrowany został teledysk do numeru Dunia.

Jan Chrzan

TIRZAH

 

Muzyka popowa lubi odniesienia do relacji romantycznych. Wykorzystuje to Tirzah, która na swoim debiucie przedstawiła świat miłosnych wrażeń, zamkniętych w kompozycjach miękkiego r&b i delikatnej elektroniki. Wokalistka z Londynu przedstawia miłość z perspektywy napisanych w młodości tekstów o wyobrażeniu uczucia oczami nastolatki; obrazuje emocje bazując na dusznych dźwiękach lo-fi, hipnotycznych garażowych beatach. Album Devotion przykuwa uwagę muzycznymi ozdobnikami, minimalizmem, intymną surowością. Całą swoją muzykę tworzyła razem z Miką Levi, z którą prywatnie się przyjaźni.

Po intymnym koncercie na ostatnim OFF Festiwalu, wierzę że przed Tirzą Mastin jeszcze wiele wyjątkowych wydań. Na żywo poraża autentyczną skromnością, wyczuciem klimatycznej, oszczędnej estetyki oraz eksperymentem z własnym materiałem.

Anna Lalka

ARETHA FRANKLIN

 

Aretha Franklin wniosła do rhythm and bluesa więcej niż tylko potężny wokal. To między innymi jej zawdzięczamy tak wyraźnie obecny w tym nurcie gospel. To właśnie ta muzyka towarzyszyła jej od najmłodszych lat. Jej ojciec C.L Franklin był jednym z najsłynniejszych pastorów lat 40-tych i 50-tych. Chłonąc tą songwrtiterską technikę, Aretha wypracowała styl, który pozwalał jej zmienić dowolną kompozycję w spektakularny, gospelowy utwór.

Przykładem może być utwór Paula Simona Bridge Over Troubled Water. Oryginał jest spokojny i dynamicznie jednostajny, natomiast wersja Arethy Franklin pełna jest sekwencji call and response (znanych z afroamerykańskich nabożeństw), pulsującej sekcji rytmicznej i elektryzującego pianina, dodającego mocy głównej linii wokalnej. Jednak Aretha nie była świetna jedynie w dekonstruowaniu popowych hitów, ale również w tworzeniu muzyki zupełnie od zera. Utwory takie jak Rock Steady, Dr. Feelgood czy Spirit In the Dark zawieszone są gdzieś pomiędzy bluesem, funky, soulem i popem, ale mają wspólny gospelowy mianownik, to poczucie, że wszystkie instrumenty egzystują w swoistej symbiozie i tworzą jedną całość, zamiast być jedynie zbieraniną dźwięków grających obok siebie.

Przez ponad 50 lat Aretha Franklin udowadniała słuchaczom, że muzyka gospel nie musi brzmieć jedynie w kościelnych murach, a ma prawo bytu w niemal każdym muzycznym nurcie.

Filip Baczyński

JONI MITCHELL

 

Kiedy Joni Mitchell brała gitarę do ręki, wszyscy (łącznie z muzykami) nie dowierzali, co się dzieje. Słuchacze rozpływali się w jej głosie i poetyckich tekstach, a inni gitarzyści nie rozumieli co ona wyprawia z instrumentem. I nie chodziło wcale o technikę gry, a specyficzne strojenie: wymyślone przez nią samą. Ale co to zmienia dla zwykłego odbiorcy jej muzyki? Dzięki takiemu zabiegowi brzmienie gitary przeradzało się w niezwykle oryginalne i nawet kolor prostych akordów zmieniał się nie do poznania. To wszystko nie było dziełem przypadku – Joni Mitchell zawsze uważała, że musi w ten sposób łagodzić dysonanse, których z resztą nie możne zabraknąć – jak w życiu. W ten sposób Kanadyjka zmieniła niepozornie oblicze muzyki, inspirując wielu.

Sam, gdy pierwszy raz usłyszałem Both Sides Now – wiedziałem, że słuchanie muzyki już nigdy nie będzie dla mnie takie samo. Byłem wstrząśnięty wszystkim – głosem, frazą, tekstem, melodiami, brzmieniem gitary. Od tego czasu każdy utwór Joni Mitchell tylko mnie utwierdzał w przekonaniu, że mam do czynienia chyba z najlepszą piosenko-pisarką, jaka chodzi po tej Ziemi. Warto podkreślić, że z płyty na płytę ewoluował jej styl: od akustycznego folku przez mieszankę z world music do regularnego jazzu w latach 70. W latach 80. spojrzała w stronę adult-contemporary, a w 90. powróciła do akustycznego grania, tym razem z ambientowym mgiełkami.

W dodatku Kanadyjka jest autorką słów, które zapadły mi w pamięć i mam je zawsze w głowie, gdy staram się ludziom opowiadać o muzyce: „Żyje zmianami. Prawdopodobnie dlatego moje zmiany akordów są dziwne, ponieważ akordy obrazują emocje. (…) To doprowadza niektórych ludzi do szaleństwa, ale takie jest moje życie.”

Krzysztof Ciach

NUBYA GARCIA

 

Z ekscytacją obserwujemy kolejne wydania reprezentujące nową falę brytyjskiego jazzu. Projekty Shabaki Hutchingsa, Mosesa Boyda, Theona Crossa, ale i Ezra Collective oraz Nubii Garcii. Artystki, która udowadnia, że saksofon nie kończy się na talencie Kamasiego Washingtona.

Nubyę usłyszałam po raz pierwszy na kompilacji wydawnictwa Brownswood Recordings, We Out Here. Już wiem, że instrumentalistka ma za sobą doskonały album Nubya’s 5ive, czy wygraną statuetkę JAZZ FM „Breakthrough Act of the Year”. Swoje szerokie horyzonty pokazuje między innymi wchodzenia w rolę didżejki, między innymi na festiwalu muzyki elektronicznej Dimensions. Poza swoimi projektami nagrywa i występuje z muzykami czołówki brytyjskiego jazzu. A to wszystko przed trzydziestką.

„Jazz zawsze był muzyką ekspresji i samorealizacji. Zawsze był głosem ludzi, tak samo jak wiele innych odmian muzyki. „ mówiła dla wywiadu z jazzforum

Anna Lalka

JOAN JETT

 

Joan Jett to znane nazwisko – artystkę kojarzymy z najpopularniejszej wersji utworu I love rock and roll, czy zespołem The Runaways. I choć dziś jest ikoną muzyki popularnej, nie łatwo było jej zdobyć sławę; głównie dlatego, że w latach 70-tych ubiegłego wieku kobiety nie były zbyt mile widziane w męskim świecie rock and rolla.

Joan już jako trzynastolatka zażyczyła sobie gitarę – koniecznie elektryczną, nie akustyczną! Rodzice wspierali jej pasję, za to jej pierwszy nauczyciel oznajmił, że dziewczęta nie grają rock and rolla. Młodej rockmanki nie powstrzymało ani to, ani butelki, którymi obrzucano jej pierwszy zespół, wspomniany już The Runaways. Grupa składała się wyłącznie z dziewczyn i początkowo spotykała się z bezlitosną krytyką. Jednak drzwi dla kolejnych damskich grup zostały otwarte.

Po rozpadzie The Runaways Jett była bliska rzucenia muzyki i… zaciągnięcia się do wojska. Na szczęście poznała producenta Kenny’ego Lagunę i z jego pomocą założyła zespół The Blackhearts. 23 wytwórnie odrzuciły ich album, muzycy wydali go więc własnymi siłami. Reszta to historia – za wisienkę na torcie można uznać wprowadzenie Joan Jett do Rock and Roll Hall of Fame w 2015 roku.

Marta Łobażewicz

LAURA MARLING

 

Laura Marling to wciąż, mimo ponad dziesięcioletniej aktywności wydawniczej, jedna z bardziej wyrazistych i konsekwentych postaci współczesnej sceny folkowej. Brytyjską wokaliskę najłatwiej sprowadzić do kontynuatorki początkowego dorobku Joni Mitchell. Mimo wyraźnego osadzenia w mitchellowskiej tradycji wokalnej i poetyckiego roztrząsania trudnych pytań w kameralnej atmosferze, Laura Marling wypracowała swój charakterny sposób ekspresji. Rys, który u brytyjskiej wokalistki zachwyca najbardziej, to duża elastyczność i zmienność artykulacji; Marling przechodzi płynnie od czułej melodyki do przekornej melorecytacji czy podszytego ironią sylabizowania. Chwytliwe wokalizy uzupełniają błyskotliwe teksty i wyraziste instrumentacje z krwi i kości. Laura Marling wie, jak tworzyć przebojowy folk bez popadania w banał. Ostatni długogrający materiał wokalistki to Semper Femina z 2017 roku – konceptualny album na cześć kobiecości i jej odczuwania w najważniejszych aspektach życia.

Maja Danilenko

BANKS

 

W ciągu ostatnich kilku lat Jillian Banks oczarowała nas sposobem dzielenia się swoimi emocjami. Zadebiutowała krążkiem Goddess w 2014 roku. Już tam, w stylistyce dark-popu i alternatywnego r&b, przekazywała prawdy na temat relacji romantycznych, seksualności, czy sposobu patrzenia na siebie. Bogini szybko stała się wyrazistą muzyczką, dla której ważne jest przedstawianie w twórczości swojej perspektywy.

Z każdym materiałem BANKS wyraża się coraz odważniej. Totalnie obnażyła się przed światem w krążku The Altar. Podzieliła się tam wizją introwertyczki, uwikłanej w miłosne gry z czyhającymi na nią demonami na każdym kroku. Artystka zachwyca mnie jednak nie tylko szczerością, ale przede wszystkim kompletną wizją siebie – stale zmieniającej się, nie wstydzącej się swojej wyeksponowanej seksualności.

Anna Lalka