Destroyer

Destroyer

Daniel Bejar — założyciel zespołu Destroyer, lider, autor tekstów — pod koniec stycznia 2020 roku wydał najnowszy album pod tytułem Have we Met. To już dwunasty krążek kanadyjskiego indie rockowego zespołu, który nieprzerwanie serwuje nową muzykę swoim fanom od 1995 roku.

Jakie były początki Destroyer? Dlaczego teksty piosenek są tak wyjątkowe? Skąd ten specyficzny klimat muzyki Dana Bejara?

 

Początki zespołu Destroyer sięgają 1995 roku, kiedy Dan Bejar nagrywa album We’ll Build Then a Golden Bridge. Album ten — surowy, awangardowy — został nagrany w domowym studio. Teksty Daniela Bejara odzwierciedlają jego spojrzenie na świat w abstrakcyjny i osobliwy sposób. I o ile często uznawane za dzieła poetyckie, sam autor mówi, że jego ulubiona zasada pisania utworów brzmi: “śpiewaj najmniej poetyckich rzeczy, o której możesz pomyśleć i spróbuj, by pięknie brzmiały”.

Trzy lata po debiucie Destroyer wydaje swój drugi album — City Of Daughters. Album ten określa kierunek indie rockowej kariery zespołu. Utwory są udoskonalone o intymność i o swobodną grę słów. Znacznie śmielej też — w porównaniu do pierwszego krążka – wykorzystane są instrumenty. Autor podejmuje takie tematy jak strata, wojna, miłość czy polityka i ubiera to w poetycki język. Jego teksty to prędzej wiersze bogate w środki stylistyczne niż narracyjna opowieść. To co głównie inspiruje Dana Bejara to wielcy muzycy, tacy jak: Leonard Cohen, Genesis, Grace Jones, New Order, Billie Holiday oraz sztuka filmowa. Klimat filmów Nowej Fali francuskiego kina, Luisa Buñuela czy Davida Lyncha często odnajdujemy w utworach zespołów.

Lider zespołu – a także jedyny stały członek zespołu – nie ukrywa swojej awersji do wystąpień przed tłumem. Nieśmiały i zdystansowany, ściszonym głosem w wywiadach odpowiada na pytania lakonicznie i ironicznie. Otwarcie za to przyznaje się do tego, że nie lubi kontaktu z publicznością, ani gdy fani śpiewają razem z nim.

Destroyer wchodzi w nowe tysiąclecie wielkimi krokami. W 2000 roku ukazuje się album The Thief, rok później czwarty krążek Streethawk. Jeszcze rok później — w 2002 roku – album This Night, gdzie ma miejsce prawdziwy przełom w brzmieniu. O ile Streethawk to krótkie, intymne i nieprzewidywalne kompozycje, o tyle This Night to piętnaście długich i awangardowych utworów. To pierwszy raz kiedy Destroyer nagrywa z wytwórnią Merge, z którą nieustannie wydaje krążki po dziś.

Po wydaniu This Night Destroyer nie zwalnia tempa. Już dwa lata później w 2004 roku wydaje długogrający krążek — Your Blues, który został bardzo dobrze przyjęty przez krytyków i znów ujął  fanów swoją odmiennością i emocjonalną głębią. W 2011 roku Destroyer wydaje dziewiąty studyjny album pod tytułem Kaputt i zaskakuje fanów i krytyków porzuceniem gitary jako prowadzącego instrumentu. Słyszymy połączenie klimatycznej elektroniki, instrumentów dętych i zrelaksowanego, skupionego wokalu Dana Bejara.

 

Po wielkim sukcesie lekkiego albumu Kaputt, Destroyer na chwilę obiera inny kierunek. Nagrywa EPkę, w której śpiewa po hiszpańsku. Krótki krążek składa się z pięciu kowerów zespołu z Sewilli — Sr. Chinarro i staje się swoistym ukłonem w stronę hiszpańskojęzycznej – niedocenianej przez amerykański rynek – muzyki. Co więcej, Bejar podkreśla tutaj po raz pierwszy w wieloletniej karierze swoje hiszpańskie pochodzenie. W międzyczasie Bejar nagrywa album z pobocznymi projektami — The New Pornographers i Swan Lake.

W 2015, Destroyer powraca z długogrającym krążkiem Poison Season. To kolejne intelektualne doświadczenie przy akompaniamencie indie rocka. Podobnie jak w poprzednim albumie Kaputt słyszymy wielość instrumentów – tym razem Destroyer serwuje nam utwory bogate w pianino, saksofon, instrumenty orkiestrowe. Przekracza własne granice i miesza rock ze smooth jazzem, groovem i chamber popem.

Jest styczeń 2020 roku, kiedy po trzyletniej przerwie Destroyer wydaje okrzyknięty jedną z najgłośniejszych nowości 2020 roku – album Have we Met. Tym razem Dan Bejar powraca do domowych metod nagrywania.  Rejestruje wokal w nocy we własnej kuchni, podłączając mikrofon do laptopa. Śpiewa tak, by nikogo nie obudzić.To hermetycznie zamknięty album, gdzie powraca do własnych korzeni nie tylko w formie nagrywania. W przerwie między trasami koncertowymi promujących album ken, Bejar brał do ręki swoją akustyczną gitarę i odświeżał swoje wczesne kompozycje i aranżował nowe. Ponowne wejście w skórę folkowego muzyka prowadzi go do wydania Have we Met.

Zuzanna Pajorska