Callisto

Callisto

Dana Kelley. Fot. Carey Glyn

 

Chyba każdy fan muzyki doświadczył w swoim życiu sytuacji, w której poznaje twórczość nieznanego sobie wcześniej artysty. Jeśli muzyka się nam podoba, chcemy słuchać jej więcej i poznać danego twórcę. Czasami jednak robi ona na nas bardzo duże wrażenie. Tak duże, że chcemy zagłębić się w nią i dać się jej porwać bez reszty. Właśnie tak czułem się, kiedy po raz pierwszy usłyszałem twórczość Callisto. I choć od wydania jego największych muzycznych dokonań minęło ponad 20 lat, muzyka ta w ogóle się nie zestarzała. A ja wciąż do niej powracam i zastanawiam się: Dlaczego Callisto nie jest najpopularniejszym producentem muzyki house w dziejach?

 

Callisto, czyli Dana Kelley, był amerykańskim producentem muzycznym, poruszającym się w szeroko rozumianej stylistyce muzyki house. Wydawał muzykę pod kilkoma różnymi pseudonimami na legendarnych labelach, takich jak Strictly Rhythm i Guidance Recordings. Dzieła Dany wywarły ogromny wpływ na muzykę klubową w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, a po jego płyty sięgali DJ-e tacy jak Louie Vega, Frankie Feliciano, Armand van Helden, czy DJ Sneak. Artysta był określany jako jeden z najbardziej kreatywnych, innowacyjnych i szalonych producentów w historii muzyki house.

Góra, od lewej: Isaac Santiago, James Christian, Ian Pooley, George Acosta, Erick Morillo, Frankie Feliciano & Angel Moraes Dół od lewej: Dana Kelley, That Kid Chris, Gladys Pizarro, Junior Sanchez, DJ Sneak & Armand Van Helden. Fot. facebook.com/strictlyrhythm

Dana Kelley pochodził z Bostonu i przez większość życia był związany z tamtejszym środowiskiem. Był wraz z rodzeństwem wychowywany przez matkę, Ophelię, która wywarła duży wpływ na jego podejście do muzyki. Ophelia puszczała w swoim domu utwory, które dziś określilibyśmy jako klasyki RnB, ale także jazz, soul i funk. Posłała również swoje dzieci do Elma Lewis School of Fine Arts w Roxbury, gdzie Dana doskonalił grę na skrzypcach i klarnecie. Instrumenty te jednak w dalszym okresie swojego życia porzucił na rzecz syntezatorów i automatów perkusyjnych. Początkowo artysta tworzył muzykę RnB, jednak żaden z jego utworów z tamtego okresu nie został zaprezentowany szerszej publiczności. W 7 lat po tym jak kupił swój pierwszy syntezator, wydał swoją debiutancką płytę Get Up (pod pseudonimem Krimp) w legendarnym labelu Strictly Rhythm. Czas, który poświęcił na doskonalenie swojego rzemiosła producenckiego, pozwolił mu prawdziwie dojrzeć jako artyście, co doskonale słychać na pochodzących z tego wydawnictwa produkcjach.

W czasie spędzonym pod skrzydłami wytwórni Strictly Rhythm Dana wydał 5 epek, które owego czasu odbiły się szerokim echem i wybrzmiewały w undergroundowych klubach Bostonu, Nowego Jorku i Chicago. Głęboki, pompujący bas, rytmiczna perkusja, eteryczne syntezatorowe akordy i klimatyczne partie wokalne to wspólne elementy jego wydawnictw z tamtego okresu. Dobra passa nie trwała jednak długo, gdyż po dwóch latach i pięciu wydawnictwach, na skutek konfliktu z Gladys Pizarro (ówczesną A&R labelu), Dana odszedł z wytwórni. W jednym z wywiadów Dana stwierdził, iż wytwórnia nie była gotowa na jego nowe produkcje, które w jego ocenie były dużo dojrzalsze od jego wcześniejszych dokonań. Mowa o materiale, który w 1997 roku został wydany jako pierwsza z sześciu epek Callisto w wytwórni Guidance Recordings. Pochodzący z niej utwór The Groove rozpoczyna się symbolicznymi słowami:

I’d like to take this time to introduce myself. I am The Groove. I am The Creator

Po 1997 roku Dana nagrywał i wydawał pod różnymi pseudonimami w labelach takich jak Forensic Records, Ritual Recordings, Plastic City oraz Guidance Recordings. Pseudonimu Callisto używał jedynie w przypadku tego ostatniego. Jego muzyka z tamtego czasu to najprawdziwszy, głęboki deep house z przejmującym basem i szorstką perkusją. Niejednokrotnie można usłyszeć tam wokalne przyśpiewki i syntezatorowe solówki. Brzmienie, w którym energia techno łączy się z klimatem house’u. Dana w tym okresie wykonywał wręcz rzemieślniczą pracę. Przebywał w studiu i pracował nad swoimi produkcjami każdego dnia. Efekty jego pracy stały się inspiracją dla wielu artystów, a DJ-e na całym świecie chętnie grają ją w swoich setach po dziś dzień.

W trakcie swojej niemal dwudziestoletniej kariery Dana Kelley wydał tylko jeden album. Wydana w 2009 roku w formie CD oraz digital płyta The Ascent jest zwieńczeniem jego działalności na scenie muzycznej. Muzyka, którą na niej usłyszymy, to charakterystyczny dla artysty, energetyczny deep house. Płyta ta zachowuje równowagę między kompozycjami instrumentalnymi oraz efektami współpracy z różnymi wokalistami. Płyta zebrała doskonałe recenzje, a ja, jako miłośnik czarnych krążków, ubolewam nad faktem, iż nigdy nie została ona wydana w formie winylowej.

Dana Kelley odszedł 28 stycznia 2013 roku. I choć nie ma go już wśród nas, jego dusza wybrzmiewa i przez długi czas nadal będzie wybrzmiewać z wielu domowych i klubowych soundsystemów. Artysta pozostawił po sobie muzykę inteligentną i innowacyjną, która wciąż brzmi świeżo, ponad 20 lat po wydaniu. Bardzo mnie cieszą inicjatywy takie jak ta, którą podjęła londyńska wytwórnia Above Boards Project w 2019 roku. Wytwórnia wydała trzy kompilacje, na których zaprezentowała wszystkie dzieła sygnowane przez Callisto. Dzięki temu wielu fanów muzyki mogło na nowo cieszyć się jego twórczością. Z pewnością również wiele osób miało dzięki temu okazję zapoznać się z jego nieśmiertelną muzyką. Rest In Power, Dana.

Maciej Kozak