Brian Piñeyro

Brian Piñeyro

 

Ukrywa się pod wieloma pseudonimami, a każdy z nich ujawnia nieco inne spektrum jego zainteresowań. Świetnie odnajduje się w różnych stylistykach konfrontując je z bardzo autorskim spojrzeniem na muzykę silnie zakorzenionym we własnych przeżyciach i emocjach. Najlepiej znacie go z reggaetonowych brzmień przefiltrowanych przez głębię deep house’u i tajemniczość lo-fi, które serwuje pod aliasem Dj Python. Dawał się jednak poznać także z innej strony. W tym tygodniu na 91.6 FM poznacie wszystkie jego oblicza.

„Wey” to popularne wśród Latynosów określenie na „ziomka” lub „kolegę”. Gdy w czasach college’u Piñeyro wynajmował mieszkanie wspólnie z meksykańską rodziną, słyszał je na tyle często, że planując wydanie debiutanckiej epki, taka właśnie ksywka jako pierwsza przyszła mu do głowy. „Introducción” z 2015 roku to producencki debiut dobrze ilustrujący trendy, jakim hołdował w swoich setach. Hiszpańskojęzyczny tytuł nawiązuje do ekwadorskich korzeni Briana, a zawartość w postaci czterech kawałków z pogranicza housu, techno i lo-fi szybko zyskała popularność w tanecznym nowojorskim podziemiu. Niemałe znaczenie dla promocji miała bliska znajomość z ważnymi dla tamtej sceny nazwiskami. Po przeprowadzce do Wielkiego Jabłka, Piñeyro zaprzyjaźnił się z Aurorą Halal i jej partnerem, Danielem Martin-McCormick’iem znanym szerzej jako Ital. Prowadzona przez niego oficyna, Lovers Rock, jest odpowiedzialna za wydanie „Introducción”.

Na kolejne wydawnictwo Dj Weya słuchacze czekali zaledwie kilka miesięcy. Mimo krótkiego okresu jaki dzieli dwa releasy, „Song For Masahiro” z sierpnia 2016 to znacznie dojrzalszy i o wiele ciekawszy pod względem muzycznym materiał. Trzy utwory, na czele z długą tytyłową kompozycją, to forma muzycznego pożegnania z przyjacielem wyjeżdżającym do innego kraju. Zamglone brzmienia w estetyce lo-fi house okazują są doskonałą ilustracją dla targającej człowiekiem nostalgii i smutku. Umiejętne przenoszenie emocji i stanów psychicznych na język muzyki to motor twórczości Briana Piñeyro. Świetnym dowodem będzie wydana tego samego roku dla kanadyjskiej oficyny 1080p epka „Dreamt Takes”. Reinterpretowane przez artystę brzmienia wczesnego brytyjskiego IDM’u stanowią… melancholijny hołd dla zmarłego dziadka. Inne trudne momenty, tym razem bliższe apatii i rezygnacji niż tęsknocie i zadumie artysta oddaje pod wymownym aliasem Deejay Xanax. Mroczny breakbeat z epki „Erd004” to – jak przyznaje – forma terapii. Podobno tworzenie tego materiału okazało się skutecznym sposobem na walkę z depresją. A zatem sama muzyka może być w pewnym sensie xanaxem; w tym wypadku bez recepty.

Gdyby nie kilka lat spędzonych za młodu na Florydzie, być może nigdy nie usłyszeliśmy Briana Piñeyro w zdecydowanie najbardziej oryginalnym i frapującym wydaniu. Początki lat 2000 upłynęły na parkietach Miami pod znakiem szaleństwa na punkcie reggaetonu. Klubowa moda udzieliła się również i Brianowi. Po przeprowadzce na wschodnie wybrzeże nieco osłabła, by w końcu, ponad dekadę później, dać plony w postaci naprawdę niezwykłego muzycznego konceptu. Od 2016 roku pod aliasem DJ Python artysta tworzy nietuzinkową fuzję dynamicznej latynoskiej rytmiki spod znaku reggaeton z głęboko relaksującymi dźwiękami właściwymi takim gatunkom jak house czy ambient. Epka „¡Estéreo Bomba! Vol. 1” i kontynuacja w postacji longplaya „Dulce Compañia” to naprawdę udany eksperyment. Temperament i przebojowe hooki ustępują tu ciepłej, łagodnie transowej kontemplacji. Całość doskonale sprawdza się zarówno w klubowej atmosferze, jak i podczas samotnego domowego odsłuchu i – zależnie od okoliczności – oferuje słuchaczowi inne wrażenia.

17 czerwca bieżącego roku miało premierę najnowsze wydawnictwo Briana Piñeyro sygnowane aliasem Dj Python. „Derretirse” to konsekwentna kontynuacja drogi obranej na dwóch poprzednich releasach. Materiał wydaje się nieco odbiegać od stylistyki lo-fi na rzecz czystszych, choć nie mniej frapujących brzmieniowo wycieczek.

Pod jakimi pseudonimami Brian Piñeyro ukryje swoje kolejne muzyczne wcielenia? Pewników nie ma, wszak dziennikarstwo to nie wróżenie, lecz dotychczasowy przebieg jego kariery pozwala nam twierdzić, że jeszcze nie raz nas wszystkich zaskoczy. Natomiast te już znane nam oblicza Briana będziemy prezentować aż do końca 30 czerwca w ramach cyklu „Artysta Tygodnia”