Artysta Tygodnia: Ratking

Artysta Tygodnia: Ratking

RATKING – reprezentujący Harlem skład który, choć trochę czasu działa, to nadal nie dostał wystarczająco uwagi, a ta na pewno mu się należy. Dlaczego? Z tego też powodu, że nie wiele osób do tej pory miało okazje usłyszeć ich pierwszą EPke, noszącą skromny tytuł Wiki93. Co jednak ważniejsze w tym wypadku, po ponad trzyletniej wędrówce po blogosferze, zdążyło podpisać ich legendarne XL Recordings, ponownie wydać ich EP poprzez swój sublabel Hot Charity – przyszedł więc czas na debiutancki album. So It Goes – taki tytuł nosi nowy krążek nowojorskiego trio, który premierę miał dokładnie 7 kwietnia.

Ktoś może się zastanawiać dlaczego muzyka tego zespołu jest warta odsłuchu. Moim zdaniem pokazuje on scenę Nowego Jorku z innej strony, tworząc przy tym własny niepowtarzalny styl.

Kto stoi za projektem RATKING?
Dwóch MC, konkretnie; Patrick Wiki Morales, Hakeem Hak Lewis oraz producent Eric Sporting Life Adiele. Z grupą czasami pokazuje się również inny producent, ukrywający się pod pseudonimem Ramon. Wiki z Hakiem poznali się jeszcze w szkole, wtedy zdecydowali się na wspólne nawijanie, później dołączył do nich producent przedstawiający się zręcznie pseudonimem Sporting Life. Jeżeli już jesteśmy w tym miejscu, czas zejść pod ziemię – z tej perspektywy najlepiej poczujemy klimat, który Ratking oddaje swoją muzyką…

httpv://www.youtube.com/watch?v=9U9Yu9ZAuHU

Przesłuchując ich pierwsze EP można być zszokowanym, minimalistycznym stylem jaki prezentują, który w pewien sposób tworzy surowy, jednak jak najbardziej zjadliwy produkt. Z mijającym czasem, oraz wzrostem liczby odsłuchań przeze mnie tej płyty, czułem się tak samo gdy poznawałem Death Grips, czy ostatnio aktywnie działający zespół Clipping. Co prawda, wszystkie wyżej wymieniony grupy reprezentują inne, oryginalne style, gatunki (które nie leżą w sumie daleko od siebie), lecz co najważniejsze – mają wspólny mianownik. Dokładniej mówiąc, to pewne bezkompromisowe podejście do muzyki którą tworzą, a to chyba nieodłączna część kreowania niepowtarzalnego dźwięku pod którym się podpisują.

Ratking to głos z podziemi, który wydobywa się z oparami, prosto ze studzienek kanalizacyjnych ciągnących się od 155 przecznicy, aż do północnej strony Central Parku. Ich muzyka wydaje się chaotyczna i ciężka do przyjęcia, jednak to sztuczna bariera, którą często musi pokonać każdy tolerancyjny słuchacz. Jak wiadomo, nie zawsze jest to łatwe tym bardziej, że już od pierwszego wydawnictwa, Ratking pokazują Wielkie Jabłko z jego nieco zgniłej strony. Król Szczurów eksponuje wielką aglomerację, która wciągnęła na dobre nie jedno istnienie, podkreślając tym samym, że młodzi(gniewni?) są idealnym odzwierciedleniem tego, w jakim tempie funkcjonuje NY, będąc swoistym (nie)świeżym oddechem ulic miasta.

Ratkingowy flavour powstał w wyniku filtracji poprzez każdy metr kwadratowy betonu w ich mieście. Wiki93 pachnie smogiem, gasnącymi w popielniczce papierosami oraz rozbitym dzień wcześniej Olde English, które zasycha na posadzce, drażniąc twój nos i żołądek po wczorajszej imprezie.

 

Po wstępie, w formie Retired Sports, prędkości nadaje dynamiczne Pretty Picture.
W 646-704-2610 idealnie da się zauważyć patent nawijaczy z Ratking, którzy w wielu kawałkach rzucają wersy na zmianę – nie zawsze szesnastka po szesnastce. Mimo iż koncepcja rozmowy telefonicznej wydaje się mocno off-beatowa, to czuć że flow obojga idealnie się uzupełniają. Zaraz po tym, w Piece of Shit (do którego obraz zrealizował słynny Ari Marcopoulos), z refrenami Hak'a brzmiącymi jak chora mantra, dowiadujemy się jak Wiki widzi siebie, w opozycji do otaczającego go świata. Jak możecie się domyśleć, nie jest to kolorowa wizja. Chwilę później, słyszymy kolejną produkcję Sporting Life'a, na której nawija sam Wiki. Ten kawałek broni się sam. Wikispeaks wydaje się być kontynuacją Piece Of Shit, gdzie Patrick opisuje rutynę każdego dnia, podróżując na gapę metrem po NY. W klipie który wyszedł do tego kawałka (oraz jako pierwszy odbił się echem na serwisach muzycznych i blogach) Ratking przemierza miasto, kończąc ostatecznie w zadymionym mieszkaniu, wygłupiając się i pijąc na umór piwo z puszki. W tym momencie nie przychodzi mi żadne inne skojarzenie jak scena z KIDS Larry'ego Clark'a, w której Telly i Casper wpadają na squat do kumpli. Comic to zgrzyt na płycie. W tym momencie, zdajemy sobie sprawę że Sporting ma swój sposób na tworzenie bitów. Niepokojące, perkusyjne loopy, ostro cięte sample i wiele elektronicznych smaczków, to wszystko często będzie tłem dla wokali dwóch MC, jeśli ktoś zagłębi się w ich twórczość. W przypadku Comic, bit wydaje się momentami przepełniony zbyt dużą ilością dźwięków, co jednak ma dość hipnotyzujący efekt. Przy czym energia, jaką prezentuje Hak i Wiki, jest przepełniona agresją i złością, która w końcu eksploduje w krzyk, przywołujący na myśl punkowe natchnienie. Sporting Life kończy płytę nazywając dumnie ostatni track własnym pseudonimem, a Wiki daje pokaz własnych umiejętności, dając zmartwychwstanie flow jakim dysponował sam Big L.

Wnioski? Wiki ma naprawdę potencjał w kwestii technicznej, jeśli chodzi o rapowanie, Hak wcale nie odbiega, przy czym wydaje się być graczem bardziej czującym melodie i potrafiącym wprowadzić słuchacza w odpowiedni klimat. Sporting to kompletny beatmaker, chwalący się własnym stylem od pierwszej produkcji, które mimo iż mogą wydawać się podobne, to w ostatecznym podsumowaniu, dodając wokale kolegów z zespołu, każdy z nich jest odrębnym tworem, pokazującym szereg wpływów jakie kształtowały młodych muzyków. Irytujące noise'owe inspiracje, mieszają się z glitchową estetyką, punkowa siła przebicia, przeplata się z grime'owym zacięciem, a to wszystko wydaje obijać się między stylistyką rapu lat 90 i szeroko pojętą muzyką elektroniczną. Wielu porównuje Wiki'ego do Eminema, jednak on sam przyznaje że bliżej mu do brania przykładu ze spuścizny Dipset'u na czele z Cam'ron 'em, czy Wu-Tang Clanu, z podkreśleniem stylu jaki reprezentował ODB.

Wiki93 daje nam obraz Nowego Jorku jako miejsca w której przeplata się wiele kultur (skład Ratking to najlepszy tego przykład), milion historii ludzkich żyć, często złamanych przez własne ambicje roztrzaskane na zimnych, oblepionych farbami murach.
To wyraźny obraz miasta nad którym wisi klątwa mentalności po 9/11, ta widoczna jest najbardziej szczególnie wśród policji, ale także w nastawieniu każdego mieszkańca. Wiki na spółkę z Hakiem skandują swoje słodko-gorzkie zdania, dedykowane każdemu

 

httpv://www.youtube.com/watch?v=WN4z48r5axw

Dziś na pewno możemy stwierdzić że zespół dojrzał do wydania pełnoprawnego albumu. Jak wiadomo, XL Recordings, a dokłądniej sublabel Hot Charity, ma niewybredną selekcje artystów, których podpisuje, a w tej koncepcji znalazło się też miejsce na młodą awangardę wrośniętą w organizm miasta, patrzącą na ten twór z własnej perspektywy. Nabrali też doświadczenia przez dwa lata.Mieli okazję nagrywać w Londyńskim studio należącym do XL (gdzie powstał utwór 100), czy koncertując ostatnie dwa lata, występując przed m.in.: Death Grips, GZA, Thrash Talk, King Krule, ostatnio zaś Earl Sweatshirt miał ich za support. 

Stosunkowo niedawno wyszło na jaw, że ma pojawić się nowa płyta grupy. Do tej pory, jako single, wyszły Canal i So Sick Stories. Do obu numerów powstały klipy. Całość oczywiście zrealizowana w niepowtarzalnym stylu nowojorskiego trio, zarówno na poziomie produkcji, za którą stoi oczywiście Sporting Life, oraz w kwestii tekstowej gdzie, oprócz Wiki'ego i Hak'a, gościnnie refren wykonuje sam Archy Marshall z King Krule! Klipy do obu singli są swoistą przejażdżką po miejscówkach w NY, które dodatkowo ubarwione są przez gryzące się wokale nawijaczy. Jeżeli już jesteśmy przy klimacie, to outro w So Sick Stories mówi samo za siebie – tak samo jak w wielu innych kawałkach do nich należących, co często napędza muzycznie sam Sporting Life.  Nowa płyta była dostępna do odsłuchu tydzień przed oficjalną premierą w UK. Pierwsze wrażenie po odsłuchu? Zdecydowanie level wyżej. Jak nie więcej. Producent Ratking odwalił tu kawał dobrej roboty, a Hak z Wikim biorą na warsztat rap, elektonikę, jazz, dub (Snow Beach!) i inne wszystkie gatunki ,jakie usłyszycie na So It Goes, przerabiając je w zdecydowanie nowoczesny i szorstki sposób. Jeżeli szukalibyśmy dalej, biorąc pod uwagę fakt, że album ma mieć 11 pozycji, to część tych kawałków (z singlami włącznie) mogliśmy już usłyszeć. Nie robi to jednak problemu, bo cały materiał, dzięki pomocy XL, został zrealizowany i masterowany przez samego Young Guru, który cieszy się uznaniem wśród producenckiej części sceny. Półmetek płyty w postaci Eat zaskakuje, bitem oraz feelingiem Hak'a, który zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie ze względu śpiewanego(nuconego?) refrenu. W Puerto Rican Judo dostajemy produkcję, której bliżej do techno w formie 4/4, niż do klasycznego rapowego bitu. Po tym zaś, Sporting Life bezczelnie zmienia kierunek brzmienia – waląc juke'ową stopą w Protein, w której footworkowe szaleństwo Wiki dopełnia słowem. Po pierwszej połowie płyty zaczyna być bardziej widoczne, jaki przekrój muzyczny prezentuje Ratking. Album kończy numer Take, gdzie gościnny udział bierze undergroundowy nowojorski artysta nowej fali, który reprezentuje kolektyw iLLuzion – czyli Salomon Faye. Jego zwrotka zdecydowanie wybija sie ponad resztę przy czym idealnie dopełnia numer, wraz ze szczękającymi mieczami Sporting Life'a, który ewidentnie czerpał inspirację Wu-Tang'iem. 

httpv://www.youtube.com/watch?v=uAWzCmkJqpc

 

Estetyka nowej płyty, nie odbiega zbyt od ich pierwszego EP, jednak bardziej utwierdza słuchacza o tym, że Ratking zdecydowanie tworzy niepowtarzalny styl, który ciągle się rozwija. Hak, nadal ma ciekawą manierę w głosie, a Wiki to ten sam niepoprawny, jedno brwiowy i szczerbaty kundel – jak sam zwykł siebie określać (Remove Ya). Brzmienie Ratking dalej jest głośne i inwazyjne, bezpośrednie w opisywaniu rzeczywistości, pełne emocji i przejęcia, które ewidentnie usłyszymy w każdym wersie.

Cała trójka w swojej ekspresji nie idealizuje realiów. Co ważniejsze, nie poddają się im, chcąc głównie tworzyć i wydobywać z siebie, tą część, którą zaraża ich ulica.

Think the city has let up?/Better che-check up

Stworzyli kolektyw artystyczny noszący nazwę Letter Racer, pod którego szyldem organizują wystawy, gdzie grają i zbierają spore grono okolicznych działaczy oraz muzyków. Dodatkowo robią własne zdjęcia i grafiki, z których korzystają przy każdej możliwej okazji.
To młodzi twórcy wpasowani w wielkomiejski krajobraz, którzy dają nam prawdziwie ciekawy eksperyment, ten idealnie egzystuje w chaosie który sobą tworzy, nie zmniejszając przy tym swojego apetytu na uwagę i respekt każdego obserwatora. Chce on niespodziewanie wyrwać się spod kontroli, wybuchnąć tak by każdy zatrzymał się na moment w biegu i usłyszał jego echo.

To sprawia, że Ratking jest autentyczny w byciu autonomiczna częścią betonowej dżungli w której powstał. Wiki i Hak oceniają swoje otoczenie, deklamując kolejne pochwały i żale, dedykowane każdej sytuacji z jakiej przyszło im zebrać doświadczenie.
Co najważniejsze, za każdym razem robią to w taki sposób, że szorstką fakturę chodników i ścian, z których stworzony jest labirynt ulic Nowego Jorku, czujemy na własnej skórze. Na niej, pamiątkę zapisują największe przygody jakie przeżywamy, to one właśnie świadczą o prawdziwej niepowtarzalnej podróży. Ratking na pewno jest ją w stanie zapewnić.

httpv://www.youtube.com/watch?v=SpBCXWKx4Tg