Artysta Tygodnia : Mumford & Sons

Artysta Tygodnia : Mumford & Sons

 

 

Debiutancki album Mumford & Sons okazał się niebywałym zaskoczeniem zarówno dla publiczności, jak i samego zespołu. "Sigh No More" znalazł się na szczytowych miejscach sprzedaży w Irlandii, Australii, Nowej Zelandii i Stanach Zjednoczonych, co było nie lada wyczynem, mając za konkurencję np. Fleet Foxes. Czy Anglicy powtórzą ten wyczyn? Przekonamy się już niebawem, bo dziś (24 września) ukazuje się ich drugi krążek zatytułowany "Babel".

 

Wszystko zaczęło się w grudniu 2007 roku, kiedy to Marcus Mumford, „Country” Winston Marshall, Ben Lovett i Ted Dwane założyli zespół. Często wpisuje się ich w trend nazywany „Wschodniolondyńską sceną folkową”. Z Laurą Marling, również zaliczaną do tego okręgu, panowie nagrali nawet kilka utworów. Ciekawa jest etymologia nazwy kapeli, ponieważ nie ma w niej żadnego ojca i synów. Otóż w początkowym okresie działania zespołu, to właśnie Marcus Mumford działał najprężniej: organizował koncerty, szukał sponsorów i producentów, a także najbardziej „pokazywał się na scenie”. W jednym z wywiadów Ben Lovett zdradził, że nazwa Mumford & Sons miała przywodzić na myśl taki swojski, rodzinny biznes.

 

 

Teraz mają dwie platyny w Stanach Zjednoczonych i cztery w Wielkiej Brytani i grają koncerty na całym świecie, pokazując się w eleganckich (hipsterskich?), na-pozór-swojskich garniturach. Jednak jeszcze całkiem niedawno było zupełnie inaczej. Panowie byli skromnym, niespecjalnie wyróżniającym się zespołem. Swój debiutancki album zdecydowali się nagrać jedynie własnych środków, aby mieć całkowitą artystyczną i techniczną kontrolę nad przygotowywanych materiałem – nie chcieli iść na żadne kompromisy.

 

W warstwie tekstowej twórczość zespołu nie jest tak beztroska, jak mogłoby się na pierwszy rzut ucha wydawać. Słowa piosenek zawierają wiele odniesień do literatury. Mumford & Sons ewidentnie mają największą słabość do twórczości Williama Shaekspeare’a – tytuł ich pierwszej płyty „Sigh No More” to cytat ze sztuki „Wiele hałasu o nic”. Na albumie znajdują się też nawiązania do „Makbeta” („Roll Away Your Stone”). Lider zespołu w jednym z wywiadów zdradził, dlaczego ma tak wielkie upodobanie w cytowaniu wielkiego brytyjskiego dramaturga: „Możesz drzeć z Szekspira jak chcesz; żaden prawnik nie będzie cię za to ścigał”. Ponadto dwie piosenki z debiutu obficie czerpią z „Myszy i ludzi”, „Na wchód od Edenu” i „Gron gniewu” Johna Steinbecka”. Wszystkie te zabawy i nawiązania wynikają z zamiłowania Mumforda do literatury wszelkiej maści, co objawia się również w tym, że w wolnym czasie prowadzi internetowy klub książki na oficjalnej stronie swojego zespołu.

 

I mimo, że portal Pitchfork nie pała miłością do Mumford & Sons (debiutancki album oceniony został na 2.1), to jednak zespół zdobył ogromną rzeszę fanów, również światka „alternatywnego”. Na ich tegorocznym koncercie na festiwalu Open’er chłopaków słuchały tysiące ludzi, a „Babel” to jedna z bardziej wyczekiwanych premier tego roku. Miejmy nadzieję, że tym razem zaspokoi ona nawet wyrafinowane gusta dziennikarzy Pitchforka.