Antibalas

Antibalas
Od ponad dwudziestu lat mieszają afrobeat, jazz i funk, dodając do tego wpływy muzyki folkowej z całego świata. 7 lutego nowojorska orkiestra Antibalas wydała album Fu Chronicles, na której postawili na inspiracje muzyką Chińską i Japońską. Płyta jest dowodem na to, że z biegiem czasu coraz trudniej jest sklasyfikować Antibalas jako zespół stricte afrobeatowy.

 

Wszystko zaczęło się na Brooklynie w 1997 roku. Saksofonista barytonowy Martin Perna, wcześniej silnie związany z nowojorską sceną soulową, zaczął rekrutować lokalnych artystów do nowego projektu, który w bardzo krótkim czasie skrystalizował się jako Antibalas. Nazwa zespołu została zaczerpnięta z języka hiszpańskiego i oznacza „kuloodporny”. Z perspektywy czasu możemy stwierdzić, że nazwa pasuje do grupy idealnie, gdyż zespół doświadczył na początku wielu trudności, które udało mu się odeprzeć i umocnić swoją pozycję na nowojorskiej scenie soulowej.

Największą przeszkodą dla zespołu okazały się być rządy burmistrza Rudy’iego Giulianiego. Jego polityka nieprzychylna klubom nocnym spowodowała utratę rezydencji zespołu w piątkowe wieczory, w klubie NoMoore. Postawieni w takiej sytuacji Antibalas postawili na przyciąganie zainteresowania słuchaczy z poza Nowego Jorku. Ich muzyka trafiła nawet do Londynu i zainteresowała label Ninja Tune, dla którego Antibalas nagrali następnie dwa albumy.

 

Na albumie Talkatif z 2002 roku, brzmienie Antibalas znacznie się wygładziło i coraz wyraźniejsze stawały się wpływy jakie na zespół miała muzyka latynoska. To właśnie fuzja tego brzmienia z afrobeatem i dubem stała się motywem przewodnim albumów w następnej dekadzie.

Naprawdę ciekawie zrobiło się w 2017 roku. Wówczas światu ukazało się EP pt. Where Gods Are In Peace. Zespół znacznie spowolnił swoje kompozycje i zaprosił do współpracy wokalistkę Zap Mama. To właśnie pod jej wpływem Antibalas nie trzymali się tak jak poprzednio statycznego rytmu i donośnej sekcji dętej. Muzyka stała się bardziej swobodna i zahaczała o psychodelię. Zaniknąć wydały się nawet sztandarowe dla nowojorczyków sekwencje call and response. W zamian za to frontman Antibalas Duke Amayo i Zap Mama śpiewają hipnotyczne duety w językach: hiszpańskim, angielskim i swahili. Taki eksperyment mógł bardzo łatwo wyalienować część fanów, przyzwyczajonych do szybkiego tempa i mocno osadzonego rytmu, jednak tak się nie stało. Ciepłe przyjęcie Where Gods Are In Peace utwierdziło Antibalas, że mogą sobie pozwolić na bardziej eksperymentalne brzmienie

 

Kolejna z inspiracji przyszła z nieoczekiwanego miejsca. Duke Amayo od lat fascynował się sztukami walki takimi jak Kung-Fu, otworzył nawet własne dojo o nazwie Jow Ga Kung FuSchool. To właśnie ta pasja natchnęła Amayo i Pernę do napisania materiału na płytę Fu Chronicles. Połączenie wschodniego brzmienia z afrobeatem i dubem, tworzy mieszankę żywcem wyjętą ze ścieżki dźwiękowej do filmu o sztukach walki. Tradycyjne, orientalne instrumentarium dodaje płycie autentyczności, ale również odświeża całość. W statycznych partiach perkusyjnych i dętych, które dobrze znamy z nagrań Antibalas, pojawiają niuanse, od których nie sposób oderwać uszu.
Pomimo tego, że album miał swoją premierę 7 lutego, ma on szansę na bycie nie tylko jednym z najciekawszych produkcji w katalogu Antibalas, ale i wśród wszystkich soulowych 2020 roku.

Materiał przygotował Filip Baczyński