anatol – we’d kiss

We’d kiss i… ciągle pada deszcz. Czy taka jest miłość w czasach postkultury (part 2)? Anatol odpowiedzi udziela dając nam po równo: wprawiające w odrętwienie spokój i niepokój. Nieuchwytne w lo-fi słowa brzmią jak emocje, które hałaśliwym noisem rezonują w zbyt głośnej samotności. To dźwięki nieokrzesane, ale każdy płonie żywo. Niespójności te są jak rysopis człowieka, którego koniecznie musicie posłuchać.

Anatol jest jak wiara w indywidualność, którą wydają outsiderzy z labelu enjoy life. Muzyka, która nie miała być dla ludzi, stworzona przez marzycieli – a wszystko zdaje się tajemnicą. Z pytaniem o sens (?) was zostawiam, tu nie ma złych rozwiązań; jedno z nich może brzmieć we’d kiss.

Aleksandra Zajdel